Uwaga: Opowiadanie zawiera sceny stosunku
Westchnąłem z przyjemności, gdy doprowadził mnie do dojścia. Leżałem rozluźniony na imitacji leśnej ściółki, pośród chłodnej mistycznej ciemności. Spełniony, a jednocześnie rozgrzany świadomością, że to jeszcze nie koniec. Nie patrzyłem na to co robi, pozwalałem mu z wolna przygotowywać swoje ciało. W zasadzie nie spodziewałem się, że będzie tak cierpliwy i subtelny w swoich poczynaniach. Jego delikatne palce wręcz pieściły mnie od środka, podczas gdy on całował moje udo. Było mi przyjemnie, ale czułem niedosyt, choć jeszcze przed chwilą szczytowałem, moje ciało chciało tylko więcej i więcej.
A więc delikatność była słodką torturą, wobec której budowałem swoją bezradność. Uśmiechnąłem się pod nosem, na myśl, że jestem poddany jego łasce lub niełasce. Pogrywał ze mną. Na pewno pogrywał. Mruknąłem tylko coś niezrozumiałego, bardziej do samego siebie niż do niego. Co raz bardziej nakręcając się na samą myśl o tym, że się mną bawi.
Na ugryzienie miejsca na udzie, które jeszcze przed chwilą z lubością lizał, moje ciało zareagowało bezwarunkowo, niewielkim dreszczem, kumulującym moją rozkosz. Spojrzałem na niego z pożądaniem, pewność siebie odbita w jego oczach, budziła we mnie cudowne poczucie niższości, zniewolenia, które ten chętnie wykorzystywał. W tym momencie zabrał ze mnie swoje palce, układając się nieco inaczej. Wciąż na klęczkach, trzymając dłonie na moich biodrach, wszedł w moje ciało do połowy swojej długości, nieco boleśnie. Na tyle, by ból ten zmieszał się z przyjemnością, zmuszając mnie do gardłowego jęku. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza. Pomyślałem, że muszę wyglądać żałośnie, a to podniecało mnie jak nic innego. Ten który sprawił, że wyglądałem żałośnie, mógł być i moim panem.
Widząc moją reakcje, mężczyzna bez słowa wsunął się do końca, zaczynając wykonywać równe pchnięcia, nie czekając na nic. Złapałem go za nadgarstek, patrząc mu w oczy i nie mogąc poradzić na wydobywające się z moich ust jęki. Był ideałem, ideałem który potrafił pokazać mi kto jest panem sytuacji. Miałem ochotę jednocześnie go rozszarpać i całkowicie ulegle się pod nim wić. Doprowadzał mnie do szału. A nawet nie spodziewałem się, że może przekroczyć tę granicę i wbijać się we mnie jeszcze głębiej, przekładając przy tym jedną z rąk obok mojej głowy, na tyle blisko, że mogłem dosięgnąć do niej ustami. Korzystając z okazji, zacząłem ją całować niemal z lubością, między jękami, a gdy nie zareagował, leciutko podgryzać. Miałem ochotę na krew, ale nie chciałem sam jej pozyskiwać. W końcu teraz grałem niewolnika, a niewolnik weźmie to, co jego pan mu da.
Hay niemalże czytając mi w myślach, przegryzł własną wargę i pochylił się do pocałunku. Natychmiast zabierając usta z jego ręki, posłusznie zlizałem strużkę krwi, by już po chwili wsunąć mu do ust język w namiętnym pocałunku. Delikatnie kładąc przy tym dłonie na jego twarzy, jakbym trzymał najcenniejszy skarb. Odwzajemniał moje pocałunki, nie przerywając swoich ruchów. Nieustannie patrząc mu w oczy, przeniosłem ręce z jego twarzy, na kark, splatając je tam. Wendigo w reakcji na ten gest przerwał pocałunek, a jego dłonie wróciły na biodra. Wciąż bez żadnego słowa, podniósł mnie do pozycji siedzącej, przyśpieszając swoje ruchy. Był wręcz brutalny, a przy tym niesamowicie satysfakcjonujący, zaciskałem się na nim z istnej rozkoszy, niemalże z niej skomląc.
Powietrze wydawało się gorące, jak moje aktualnie nienaturalnie rozpalone ciało. Nie stawiałem się, nawet gdy mężczyzna brutalnie szarpnął za moje włosy, zmuszając mnie do odrzucenia do tyłu głowy, po to, by niesamowicie boleśnie wgryźć mi się w mięsień. Oczy zaszły mi łzami, a z ust wydobył się mimowolny krzyk. Kurczowo wbijając palce w jego kark doznałem orgazmu, a chwilę potem szczytował on. Dochodząc we mnie wciąż wykonywał płytkie pchnięcia, zupełnie jakby chciał się upewnić, że absolutnie wszystko zostanie wewnątrz. Pojękiwałem jedynie wyczerpany, czując że mnie zupełnie złamał.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz