11 lutego 2018

Od Tetris C.D: Sessereti

Po rozstaniu się z Kelezarrem i nowym tanecznym nabytkiem, jakim o dziwo okazał się młodziutki elf, androidka – jak codziennie – pospiesznie przeszukiwała wszystkie skrypty w poszukiwaniu możliwego zajęcia. Nie, żeby nie bawiło jej odsłuchiwanie muzyki, ale, kiedy tylko widziała ku temu sposobność, podejmowała dodatkowe czynności, typowe dla istot o organicznych organizmach. To nie zmieniało faktu, że ciągle bujała się w rytm remixowanych w headsecie utworów. Po prostu czasami, zamiast tworzyć sześć nowych ścieżek dźwiękowych jednocześnie, skupiała się na określonej z nich. Wówczas wykorzystywała reszki dostępnej percepcji na pozostałe zainteresowania. Wbrew pozorom, miała ich sporo, chociaż nie należały do bardzo wyszukanych. 
Odruchowo, w zasadzie automatycznie, po całonocnym graniu wracała do apartamentu. Fascynowały ją gatunki, które czuły po imprezach potrzebę wypoczynku, bądź też dręczyły ich głód i pragnienie, od których zależały ich koordynacja ruchowa i możliwości utrzymania nierozpraszającej się uwagi. Sama chciałaby odczuwać takie potrzeby. Wchodząc jednak do mieszkania, za każdym razem uderzała ją zbędność wszelkich mebli wewnątrz. Shishuo nie korzystała z sypialni, kuchni, czy łazienki. Nie musiała utrzymywać tych pomieszczeń w stanie zdatnych do użytku, ale czuła, że chce tak robić.
Rozejrzała się więc i tym razem, nie dostrzegając niczego nowego, co by zaniepokoiło jej receptory (tudzież wzbudziło ich szczególną atencję). Przez kilkanaście minut, zachwycając się nowo wymiksowanym bitem, potańczyła w salonie, ciesząc się skrawkiem pustej przestrzeni. Wiedziała, że powinna zrobić coś innego, zgodnie z prośbą Kelsia, rzuconą od niechcenia w jej stronę już po pożegnaniu się. Mianowicie, postanowiła pójść do biblioteki i zaktualizować bazę danych – a przynajmniej, sprawdzić zgodność informacji o rodzinie królewskiej, po tym, jak w klubie jej system dostrzegł osobę księcia Einara w nieznajomym elfie. Niestety, biblioteka musiała poczekać. Były rzeczy ważne i ważniejsze, a dobry flow zaliczał się do tych najistotniejszych. 
Uznając, że jest w stanie iść w miarę prosto, bez przypadkowego rozpoczynania tańca na środku ulicy (co i tak jej się zdarzało), wyszła z apartamentowca. Droga do biblioteki stanowiła całkiem spory kawałek drogi, ale nie przeszkadzało jej to. Niewiele w życiu jej przeszkadzało; umiała się ekscytować niemalże wszystkim. Chociaż pamiętała niezliczone snopy świateł i neonów z Observera, po którym wprost uwielbiała spacerować (spacer na motocyklu uznawała za najlepszą formę zwiedzania), z czasem odkryła, że w otoczeniu Enthelionu o wiele prościej zachować jej stabilność systemu. Często w południe odwiedzała park. Także tym razem, kierując się do księgozbiorów, skorzystała z drogi przez ogrody miejskie.


- Dzień dobry, w czym mogę pani pomóc? - zapytała bibliotekarka, mierząc androidkę wzrokiem. 
To prawda, że jej specyficzny wizerunek przyciągał podejrzliwe spojrzenia, ale Tetris dosyć często bywała w bibliotece. Co nie znaczy, że nie pamiętała, jak trudno było jej przekonać pracujące tam osoby do zgody na skorzystanie ze zbiorów bez headsetu i w stosowniejszym ubiorze. Zwłaszcza, jeśli szło o materiały dotyczące historii miasta, monarchii i aktualnych wydarzeń politycznych. 
- Dzień dobry ^.^ - odpowiedziała wesoło Tetris, uśmiechając się i sygnalizując swój nastrój emotikoną na wyświetlaczu. - Czy mogłabym prosić o udostępnienie mi informacji o obecnej rodzinie królewskiej? Odkryłam błędy w moim systemie. - Z trudem stała wyprostowana, nieznacznie postępując nogami w rytm niesłyszalnej dla innych muzyki. Dobrze dla niej, że lady były dość wysokie. 
- Proszę wpisać swoje imię i nazwisko przy wejściu do działu dokumentów królewskich. Prawdziwe – podkreśliła kobieta stanowczym tonem, znając tendencję Shishuo do podpisywania się pseudonimem scenicznym. - Dla przypomnienia, proszę skierować się do działu genealogicznego. Życzę miłego czytania. 
- Dziękuję. - Z szerokim uśmiechem odeszła we wskazanym kierunku. 
Pochyliła się nad ciężkim, obitym skórą notesem z listą czytelników. Sięgnęła po kunsztowne, wieczne pióro, energicznie zapisując się na kartce. Po chwili jednak zastygła w bezruchu i wymamrotała coś pod nosem, a jej headset wyświetlił wyraz zirytowania: >.<. W końcu, została przepuszczona do działu informacji królewskich. Strażnik westchnął bezgłośnie, widząc w notesie zapis: Tetr Shishuo Nexon. 
Pokręciła się w odpowiednim miejscu, o dziwo nie myląc kategorii regałów. Ponieważ nikogo innego tam nie było (oprócz straży, nie ingerującej zbytnio w jej postępowanie, o ile nie przemeblowywała biblioteki i zachowywała ciszę), chadzając od książki do książki, robiła to bardzo tanecznie. Po paru minutach przypomniało jej się, że przecież to, czego szuka – dzieło zatytułowane „Współczesna Monarchia” - leży na samym końcu korytarza, na podeście. Z wieloma powielonymi starannym, kaligraficznym pismem kopiami w gablocie obok. Poszła szybciutko po egzemplarz, usiadła przy najbliższej ławie i poczęła wertować księgę, nieco ściszając przy tym muzykę i przygotowując skaner. 
A może by tak wyłączyć…? Oj tam, chyba nic takiego się nie stanie… Dźwięk nie wpływa na skaner… chyba? 
Energicznie i z ciekawością studiowała losy monarchii. Najbardziej jednak interesowało ją to, co miało znajdować się na końcu – najmłodsi z rodziny. Jej prywatny wyświetlacz nie wykazał błędów. Ucieszyła się z dotychczasowego zsynchronizowania, przewracając kartkę na osobę księcia. 
- No, to teraz czas na aktualizację – stwierdziła z optymizmem, uważnie skanując spisaną biografię. 
Jednakże, po kilku sekundach jej uśmiech zniknął. Aż znieruchomiała na moment. Ekran wyświetlił jednoznaczny komunikat. Kompatybilność informacji: 100%. 
Skonsternowana, przystąpiła do ponownego skanu. Bez zmian. Zdumiona, poczęła przyglądać się wizerunkowi księcia, narysowanemu bardzo zdolną, artystyczną, najprawdopodobniej elfią dłonią. 
Chyba muszę o czymś powiedzieć Kelezarrowi…


Wychodząc z budynku, miała chęć odwiedzenia przyjaciela, ale zdawała sobie sprawę z tego, że jego matka nie jest świadoma, że chłopak spędza większość nocy z klubach, pubach, a nawet – co niezwykle martwiło Tetris – placówkach nie do końca jasnego przeznaczenia. W piątki, kiedy grała w klubie, zawsze tam był. A w sobotę – odsypiał cały tydzień, nie mając presji wybycia z domu w godzinach „szkolnych”. Udała się więc na spacer, z nadzieją, że znajdzie coś ciekawego. 
Kto wie, może otworzyli jakiś nowy pub? Albo szukają DJ-a w istniejącym? Praca jest taka ekscytująca! 
Przeszła się więc ulicami położonymi niedaleko granicy kręgów, rytmicznie gestykulując i bez skrupułów tańcząc na oczach ciekawskich gapiów, rzadko widujących coś tak specyficznego, nawet tutaj. Shishuo radośnie machała do melancholijnych, strapionych bywalców barów, których życie upływało naprawdę niefortunnie, a wyrazem tego było południowe topienie smutków w kieliszku. Niektórzy z nich brali robota z ciągnącymi się za nią, eterycznymi, rozpływającymi się włosami za przywidzenie. 
Nie widząc żadnych wyraźnych ogłoszeń, androidka wydała zmechanizowany, jak większość jej odgłosów, dźwięk zastanowienia i wzruszyła ramionami, decydując się na wejście do przypadkowego pubu. Otworzyła drzwi jednego z nich. Już od progu usłyszała jakąś melodię – inną niż tę w jej słuchawkach. Po chwili analizy, stwierdziła, że to jej klimaty. Ucieszona, rozglądnęła się, pragnąc wyłonić z grupek istot zasiadających wewnątrz jakiegoś kierownika. 
- Hej – przywitała się wesoło z młodą, atrakcyjną dziewczyną, obsługującą klientelę zza szykownego, drewniano-szklanego baru. - Czy „Niebieska Łuna” szuka pracowników? 
Dziewczyna już otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale wtem, zza lazurowej zasłony zakrywającej przejście na inne piętra, wyłonił się mężczyzna. Dość nieprzeciętny, zważywszy, że należał do Arlifów Wyższego Poziomu. Androidka aż rozbłysnęła dziesiątkami blasków w headsecie i kombinezonie, prawie że klaszcząc w dłonie na widok ogromnego, białego węża. Ledwo, co arlif się zbliżył, wyniośle wznosząc w górę przednią część ciała, by spojrzeć chłodno oceniającym wzrokiem na postać niewielkiej androidki, Tetris zaczęła gadać, nie mogąc ukryć zafascynowania. 
- Ojej! Cóż za kołnierz! Nigdy nie widziałam takiego arlifa! Czy mogę wykonać skan w celu wzbogacenia mojej bazy danych ^.^ ? 
- Tak więc niewiele w życiu widziałaś… robocie – skwitował dobitnym, głucho syczącym głosem, mierząc ją od stóp do głów, chociaż nie było to bardzo zauważalne ze względu na czerń jego oczu. 
- Ale lubię wszystko nowe ^.^ - uśmiechnęła się, zakładając rączki z przodu. 
- Pytałaś o rekrutację. W jakim celu? Jesteś zainteresowana pracą? - zapytał niemal z dozą ironii. 
- O, tak, owszem ^.^ I szukałam właściciela. Czy może… - zaczęła, ale przerwał jej. 
- Stoisz przed nim. Moje imię, Sessereti. 
- Och! Jak miło ^.^ Ja jestem DJ Tetris Heart – przedstawiła się radośnie, scenicznie zginając jedną nogę i zbliżając dwa palce ułożone w znak pokoju do oczu, a raczej miejsca, w którym oczy pozostawały zakryte headsetem. - Może pan o mnie słyszał? Występuję w piątki w klubie :-) 
- Nie obchodzi mnie, gdzie grasz, ile grasz i co mówią o tobie osoby z wypranymi mózgami. Jeżeli chcesz się tu załapać, muszę się osobiście przekonać o twoich umiejętnościach. Czy to jasne? 
- A więc proszę o wyznaczenie mi terminu przesłuchania! - przystanęła na to z niewzruszonym entuzjazmem Shishuo. 
- Tam jest miejsce dla DJ-a. Jak dla mnie, jeśli faktycznie posiadasz jakieś umiejętności, możesz zaprezentować je nawet teraz. 
Androidka obróciła się do konsoli. Była inna, niż ta, do której zdążyła się przyzwyczaić, bowiem w klubie menadżerka bez żadnych problemów przyjęła propozycję sprowadzenia z Observera dodatkowego, kompatybilnego z headsetem Tetris urządzenia. Nie był to jednak pierwszy raz, kiedy musiała poradzić sobie bez autorskiej konsoli, a nie było takiej, z którą nie potrafiłaby wyczyniać cudów muzycznych. 
- Potrzebuję kilkunastu minut na zsynchronizowanie się z konsolą. Już się do tego zabieram.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz