-Mhm… - mruknąłem, a moje wyschnięte oczy zapragnęły się
rozpłakać. Za mglisto-mlecznym poczuciem przeszłości, nie
znajdowałem niczego poza tępym bólem głowy. Takim, jak gdybym po
prostu za długo spał. Frustrujące rozleniwiające uczucie, nic
więcej. Gdzieś tam, w więzieniu mojego nowego umysłu, siedział
ten ja, który mógł teraz szlochać, jak rozgoryczone dziecko.
Rozlać wszystkie emocje, wyrzucić je z siebie z krzykiem. Ale ten
ja był za głęboko, bym mógł coś poczuć. Moje oczy pozostawały
suche, ruchy mechaniczne, nieśpieszne. - Hej, pozwól, że cię o
coś zapytam, umiesz w ogóle kochać?
-Czemu pytasz – zapytał zbity z tropu, każdego chyba zdziwiłoby podobne pytanie, rzucone całkowicie nagle. Takt porzuciłem gdzieś po drodze, nie obchodziło mnie więc, czy robiłem dobrze.
Sam musiałem się zastanowić, dlaczego właściwie je zadałem. Zamilkłem, na kolejną chwilę, która mogła ciągnąć się wiecznością. Myśli w mojej głowy przepływały wyjątkowo wolno, mieliły się, jak przez młyn. A każda kolejna przychodziła z ciężkością, dociążając mój obolały umysł.
Westchnąłem.
- Miłość… miłość
jest specyficznym uczuciem. Szczególnym i… Chcę wiedzieć, czy
tacy jak ty w ogóle są zdolni, by coś takiego odczuwać, by w
ogóle kogokolwiek kochać. - zmarszczyłem brwi. -Czemu pytasz – zapytał zbity z tropu, każdego chyba zdziwiłoby podobne pytanie, rzucone całkowicie nagle. Takt porzuciłem gdzieś po drodze, nie obchodziło mnie więc, czy robiłem dobrze.
Sam musiałem się zastanowić, dlaczego właściwie je zadałem. Zamilkłem, na kolejną chwilę, która mogła ciągnąć się wiecznością. Myśli w mojej głowy przepływały wyjątkowo wolno, mieliły się, jak przez młyn. A każda kolejna przychodziła z ciężkością, dociążając mój obolały umysł.
Westchnąłem.
Mężczyzna sam westchnął, widocznie zirytowany.
-Naprawdę w tym momencie, akurat to najbardziej cię zastanawia?
Spojrzałem mu w oczy, może bardziej nachalnie, niźli powinienem. Moje puste spojrzenie nie wyrażało żadnych emocji, nie potrzebowałem lustra, by mieć tego świadomość. W jego oczach zaś, dało się wyczytać głównie irytacje, ale były aktywne, żywe.
Starając się trochę rozbudzić z nieprzyjemnego letargu, przetarłem twarz dłońmi. Otworzyłem usta by coś powiedzieć i w tej samej chwili poczułem ukucie w klatce piersiowej. Nerwowe, takie jak ,,za życia’’.
- Chyba tak… Z jakiegoś powodu pomyślałem o tym uczuciu. Ciągle myślę, że zostawiłem kogoś, do kogo byłem przywiązany. Było to dla mnie bardzo ważne, ale teraz nie jestem pewny, czy w ogóle jestem, lub będę zdolny do takich uczuć. Czuję się kimś innym… I czuję chaos w mojej głowie, ciężki. Jakby mnie oblepiał. Nie wiem, gdzie skupić myśli… Po prostu… Wiem, że coś jest nie tak, ale nie umiem nawet określić co. - Chciałem, by moje słowa były szybkie i płynne. Lecz to co wychodziło z moich ust, brzmiało jak monotonne ostatnie słowa, istoty na łożu śmierci i nie mogłem na to nic poradzić.
-Jeśli chodzi o przywiązanie, to raczej możesz je czuć. Nie sądzę, że to coś nadzwyczajnego -ocenił w końcu
Skrzywiłem się, jego odpowiedź mnie nie satysfakcjonowała, ale nie miałem dość energii, by drążyć temat. Spuściłem głowę, czując jak dopada mnie senność. Ciało zregenerowało się, ale wciąż było przemęczone i obolałe.
- Możemy iść na zakupy – rzuciłem, jakby w ogóle nie było poprzedniego tematu. Zdążyłem już stracić całą siłę i zainteresowanie. Drążenie w piwnicy mojego umysłu, przynosiło tylko więcej tego ciężkiego uczucia, które teraz poczęło przyprawiać mnie o mdłości, więc zostawiłem je, jak popsutą zabawkę, której naprawianie zabrało zbyt wiele nerwów.
Mężczyzna spojrzał na mnie przez chwilę podejrzliwie, ale nie drążył, nie starał się kontynuować. Doszliśmy do niemego porozumienia można by rzec.
- Dobrze. Nie próbuj tylko we mnie wzbudzać litości
- Nie miałem takiego zamiaru nawet przez chwilę, możesz być spokojny. Dlaczego w ogóle...- Zacząłem marszcząc brwi. Miałem pytać skąd w ogóle taki pomysł, ale wtedy przez zasłaniającą wszystko gęstą mgłę, przebił się niewielki błysk. - Wzbudzać litość. - Pokierowałem dłoń, do jednego z moich oczu, serce zabiło mi mocniej. Przez chwilę poczułem się sobą i choć uczucie to szybko zniknęło. Pozostawiło po sobie częściową świadomość tego, jak doszło do danej sytuacji. Wciąż, nie pamiętałem nocy, gdy straciłem życie, ale przypomniało mi się, że zmusiłem tego mężczyznę do pomocy. Oczy wzbudzające litość, albo jak kto woli, po prostu manipulujące. Zachciało mi się śmiać, ale w mojej duszy śmiech rozbrzmiewał jedynie pustą histerią. W rzeczywistości nie uniosłem nawet kącika usta – Nie, nie ważne, przepraszam. Tak jak mówiłem, nie miałem takiego zamiaru. - wolałem na razie nie dzielić się z nim swoim odkryciem, nie byłem pewny, czy sam się zorientował i nie chciałem tego sprawdzać. Nie byłem też pewny co powinienem zrobić z tą wiedzą. Wszystko okazywało się męczące i o wiele bardziej skomplikowane niż mogłem przypuszczać, a nawet nie odkryłem ułamka tego kim byłem ‘’w poprzednim życiu’’.
-To idziemy?- mruknąłem, licząc, że zignoruje moje dziwne zachowanie. Chyba powinien, sam nie należał do normalnych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz