Zaskoczyła mnie szczerość demona. A przynajmniej
wydawało mi się, że mówi prawdę. Była możliwość, że kontynuował ze swoimi
kłamstwami, zaledwie nadając im nutę szczerości. Pokazać jak bardzo się
natrudził, aby sztucznie okazać, że przedmiot jest niby bezpieczny albo że
naprawdę działa. Nie miałem jakiś nadzwyczajnych umiejętności magicznych, ale
czułem energię zawartą w lustrze, tak jak to tłumaczył czarnowłosy. Ale czy
była dokładnie tym, co on opisywał? Tu pewności nie miałem. Wiedziałem
zaledwie, że nie było to codzienne zwierciadełko. Wsłuchiwałem się jednak z
uwagą w przemowę starszego, obserwując przy tym jak spaceruje po sklepie, aby
ostatecznie zatrzymać się u mojego blatu. Przedmiot zdolny zajrzenia w
przeszłość? Też znałem coś takiego. Zwało się książką. Ale z drugiej strony
książka mówiła tylko tyle, ile wiedział jej autor i ile chciał przekazać. Były
kłamliwe. A gdyby to lustro potrafiło pokazać prawdziwe wydarzenia? Zdecydowanie
mogłoby zainteresować pewne osoby. I jeszcze z bonusem pokazywania przyszłości?
Aż dziwne, że chciał się go pozbyć.
Brak możliwości ingerencji w obraz zbytnio mnie nie
interesował. Sam z siebie nie zamierzałem go używać. Właściwie to może i
lepiej, że nie było to możliwe. W przeciwnym razie miałoby zbyt wielką moc.
Zaskakująco nawet ja posiadałem chociaż szczyptę moralności. Nie chciałem, aby
zaraz ktoś skorzystał z niego w celu przejęcia władzy nad całym miastem.
Głównie dlatego, że wolałem pozostać w aktualnej niestabilnej stabilności. Tak
było łatwiej, aby wszystko pozostało jak jest. Inaczej jeszcze straciłbym swój
dochód albo pojawiłby się wariat, który nie lubiłby demonów czy coś po tych
liniach. O, na przykład taka „Koza” czy jak jej tam było. Co jakby umiał
zmieniać przyszłość? Już teraz byli groźni, co dopiero z takim lusterkiem.
Wspomnienie kłamstw przedmiotu już mi się mniej
podobało. Oznaczało to, że mogło być niczym książki czy nawet plotki. Zwyczajnie
nie mieć racji w swoich ”opowieściach”. Ale jak już wspominałem, nie ja zamierzałem
z niego korzystać i szczerość lustra była problemem przyszłego właściciela. Nie
moim. A jeśli wpędzi go do trumny, to tym lepiej. Nie będzie mógł potem wracać
i narzekać na słaby zakup. Następnie demon zamieszał wszystko i wspomniał o
inkantacji. Automatycznie cała jego poprzednia wypowiedz stała się dla mnie
możliwym kłamstwem. Bo skoro inkantacją można uaktywnić lusterko, to jednak jakąś
władzę się ma nad nim. Aż się zdziwiłem jak łatwo łapałem jego przemowę. Miał
przyjemny ton oraz odpowiednio dobierał słowa. Jego rasa z pewnością miała na
to wpływ, ale w tym samym czasie jego doświadczenie było zauważalne gołym
okiem. Uśmiechnąłem się delikatnie. Stanowczo byłby dobrym współpracownikiem.
Lepiej mieć taką osobę po swojej stronie niż przeciwko sobie.
Spodobała
mi się oferta przetestowania przedmiotu. Zamiar zaprezentowania zdolności
lusterka mógł oznaczać dwie rzeczy: że jest pewien jego działania lub że włoży
cały wysiłek w przedstawienie, podczas którego będzie wyglądało jakby miało ono
jakąś moc. Byłem ciekaw tego co się stanie, niezależnie od wyboru czarnowłosego.
Wpierw jednak potrzebowałem zadać kilka kontrolnych pytań, aby sprawdzić czy
nie pomiesza się w swoich wyznaniach. W sumie jak o tym pomyśleć, momentami
tego typu rozmowy bardziej przypominały przesłuchanie. Nie zamierzałem dać
sobie wcisnąć coś, co mogłoby okazać się zagrożeniem dla mojego życia. Zaś w
trakcie jego wytłumaczeń, rozbawiła mnie część o wizji. W sumie kto tu nie
marzył o tronie? Obiecywał on niesamowite luksusy, ale było to darem i klątwą
za razem. Na każdym kroku groził ci atak i nigdy nie można było mieć pewności
czy twoja straż pracuje dla ciebie czy też tylko udaje wyczekując odpowiedniej
chwili. Cud, że aktualny tyle przetrwał.
Pozwoliłem demonowi zacząć swoje przedstawienie i
przyglądałem się mu uważnie. W momencie wystrzelenia promieni światła zakryłem
odruchowo oczy. Już i tak ciemne wnętrze sklepu niemalże zostało pochłonięte
mrokiem, co nie zgadzało się z prawami fizyki. Ale czy kiedykolwiek magia się z
nimi zgadzała? Poczułem niepewność, spowodowaną tym zjawiskiem, ale jeszcze nie
zamierzałem ingerować. Póki co nic się na mnie nie rzuciło. Mój wzrok spoczął
na mężczyźnie, miast na artefakcie. To jego łatwiej mi było obserwować, tak
jakby artefakt nie chciał, aby nikt inny spoglądał na jego obraz. Choć całość
nie trwała długo, ja już odczuwałem nadmierną ciekawość. Lecz nie zamierzałem
dać tego po sobie poznać. W zamian, pomasowałem nieco obolałe oczy.
- Brzmisz jak taka postać z jednego filmu –
mruknąłem i opuściłem dłoń, aby spojrzeć na niego normalnie. – I co ujrzałeś,
że uznajesz to za tak ciekawe?
- Wygląda na to, że nie jest to nasze ostatnie
spotkanie - wymruczał z trudnym do zinterpretowania uśmiechem. - Ba, lustro
uważa, że to dopiero początek naszej znajomości.
Nie spodobał mi się sposób w jaki to powiedział.
Brzmiało jak kiepskiej jakości flirt, ale nie zamierzałem dać po sobie poznać,
że mnie to w jakikolwiek sposób ruszyło. Bo właściwie poza niesmakiem, nic
więcej nie odczułem.
- Może kłamać – zmrużyłem oczy.
- Może - zgodził się demon, po czym zerknął na
lustro. - Ale wcale nie musi. Teraz nie jesteśmy w stanie tego ocenić. Czas
pokaże, czy wizja, którą widziałem, była prawdziwa, czy też nie. Nadal jesteś
zainteresowany tym przedmiotem?
Cieszyłem się, że wróciliśmy na temat zakupu
artefaktu. Wolałem nie myśleć o tej absurdalnej wizji. Nie interesowałem się
jego osobą ani nie szukałem sobie partnerów. Nie widziałem wspólnej
przyszłości, poza tej czysto związaną z handlem. Miałem tylko nadzieję, że nie
trafiłem na równego sobie względem przekrętów i sztucznych historyjek. Głupio
byłoby potem przyznać przed samym sobą, że ktoś dał radę mnie pobić we własnej grze.
- Jestem. Jaka cena cię interesuje? Domyślam się,
że nie mała – zaśmiałem się cicho, a oczy starszego zabłysnęły chytrze,
niepokojąco niemalże.
- Jestem otwarty na propozycje – oznajmił.
I tu miałem problem. Dolny krąg, niezwykły
artefakt. Mógłbym zainteresować jakich lepszych kupców. Przeciętny Kowalski nie
miałby wystarczająco pieniędzy, aby pobić ceny, jaką oczekiwał czarnowłosy.
Musiałem myśleć przyszłościowo. Jak zaoferuję mu za mało pieniędzy, nie
przyjmie. Jak za dużo, to nie sprzedam z korzyścią. Mogłem mu również
zaproponować jakiś przedmiot zamienny, ale czy by go to interesowało? Pewno
nie, skoro pozbywał się tylu rzeczy. Mogłem tylko zaryzykować.
- Domyślam się, że interesują cię jedynie
pieniądze? – upewniłem się jeszcze.
- Niestety tak – zapewnił.
- Dwieście-pięćdziesiąt – rzuciłem świadom, że nie
jest to dostateczna suma jak za taki przedmiot. Chciałem jednak sprawdzić czy
znów pójdzie tak łatwo jak z ptakiem. Oczywiście wątpiłem w to, bowiem oboje
znaliśmy wartość obu tych przedmiotów i póki za mechaniczne stworzonko niska cena
nie była niczym bolesnym, wartość lusterka oceniałem na minimalnie sześćset
plantae. Jak nie więcej. A takiej sumy nie posiadałem. Demon zastukał palcami w
blat, najwyraźniej zastanawiając się nad tym.
- Trzysta – ponownie próbował licytacji, a ja z trudem
powstrzymałem uśmiech przed wpełznięciem na moją twarz. Nie spodziewałem się podbicia
o tak małą ilość i nie chciałem, aby to zauważył. Jeszcze by podbił cenę.
Właściwie to jego zachowanie zaledwie wskazywało jak bardzo mu zależało na
pozbyciu się przedmiotu albo ponownie na fakcie, że lusterko było sztuczne. Wolałem
jednak żałować zakupu czegoś nieprawdziwego, miast żałować pozwoleniu takiej
okazji przejść bokiem.
- Zgoda – oznajmiłem, wyciągając przed siebie dłoń
w stronę demona.
Jego dłoń spotkała się z moją i czarnowłosy wykonał
stanowczy, lecz umiarkowanie mocny uścisk.
- Zgoda – lekko skinął głową.
Ponownie wszystko zapisałem, przeliczyłem monety i
przesunąłem po ladzie w jego stronę. Pozwoliłem sobie również zakryć lusterko
materiałem i póki co schowałem w szafeczce pod biurkiem. Wolałem nie zostawiać
demona samego w moim sklepie. Mimo wszystko nie ufałem mu. Wolałem w
późniejszym czasie zabrać artefakt do innej skrytki.
- Czy jest coś jeszcze, co chciałbyś mi dziś zaoferować?
– zapytałem już w lepszym nastoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz