13 sierpnia 2019

Od Reinera C.D: Andre


Zaskoczyła mnie szczerość demona. A przynajmniej wydawało mi się, że mówi prawdę. Była możliwość, że kontynuował ze swoimi kłamstwami, zaledwie nadając im nutę szczerości. Pokazać jak bardzo się natrudził, aby sztucznie okazać, że przedmiot jest niby bezpieczny albo że naprawdę działa. Nie miałem jakiś nadzwyczajnych umiejętności magicznych, ale czułem energię zawartą w lustrze, tak jak to tłumaczył czarnowłosy. Ale czy była dokładnie tym, co on opisywał? Tu pewności nie miałem. Wiedziałem zaledwie, że nie było to codzienne zwierciadełko. Wsłuchiwałem się jednak z uwagą w przemowę starszego, obserwując przy tym jak spaceruje po sklepie, aby ostatecznie zatrzymać się u mojego blatu. Przedmiot zdolny zajrzenia w przeszłość? Też znałem coś takiego. Zwało się książką. Ale z drugiej strony książka mówiła tylko tyle, ile wiedział jej autor i ile chciał przekazać. Były kłamliwe. A gdyby to lustro potrafiło pokazać prawdziwe wydarzenia? Zdecydowanie mogłoby zainteresować pewne osoby. I jeszcze z bonusem pokazywania przyszłości? Aż dziwne, że chciał się go pozbyć.

Brak możliwości ingerencji w obraz zbytnio mnie nie interesował. Sam z siebie nie zamierzałem go używać. Właściwie to może i lepiej, że nie było to możliwe. W przeciwnym razie miałoby zbyt wielką moc. Zaskakująco nawet ja posiadałem chociaż szczyptę moralności. Nie chciałem, aby zaraz ktoś skorzystał z niego w celu przejęcia władzy nad całym miastem. Głównie dlatego, że wolałem pozostać w aktualnej niestabilnej stabilności. Tak było łatwiej, aby wszystko pozostało jak jest. Inaczej jeszcze straciłbym swój dochód albo pojawiłby się wariat, który nie lubiłby demonów czy coś po tych liniach. O, na przykład taka „Koza” czy jak jej tam było. Co jakby umiał zmieniać przyszłość? Już teraz byli groźni, co dopiero z takim lusterkiem.
Wspomnienie kłamstw przedmiotu już mi się mniej podobało. Oznaczało to, że mogło być niczym książki czy nawet plotki. Zwyczajnie nie mieć racji w swoich ”opowieściach”. Ale jak już wspominałem, nie ja zamierzałem z niego korzystać i szczerość lustra była problemem przyszłego właściciela. Nie moim. A jeśli wpędzi go do trumny, to tym lepiej. Nie będzie mógł potem wracać i narzekać na słaby zakup. Następnie demon zamieszał wszystko i wspomniał o inkantacji. Automatycznie cała jego poprzednia wypowiedz stała się dla mnie możliwym kłamstwem. Bo skoro inkantacją można uaktywnić lusterko, to jednak jakąś władzę się ma nad nim. Aż się zdziwiłem jak łatwo łapałem jego przemowę. Miał przyjemny ton oraz odpowiednio dobierał słowa. Jego rasa z pewnością miała na to wpływ, ale w tym samym czasie jego doświadczenie było zauważalne gołym okiem. Uśmiechnąłem się delikatnie. Stanowczo byłby dobrym współpracownikiem. Lepiej mieć taką osobę po swojej stronie niż przeciwko sobie.
 Spodobała mi się oferta przetestowania przedmiotu. Zamiar zaprezentowania zdolności lusterka mógł oznaczać dwie rzeczy: że jest pewien jego działania lub że włoży cały wysiłek w przedstawienie, podczas którego będzie wyglądało jakby miało ono jakąś moc. Byłem ciekaw tego co się stanie, niezależnie od wyboru czarnowłosego. Wpierw jednak potrzebowałem zadać kilka kontrolnych pytań, aby sprawdzić czy nie pomiesza się w swoich wyznaniach. W sumie jak o tym pomyśleć, momentami tego typu rozmowy bardziej przypominały przesłuchanie. Nie zamierzałem dać sobie wcisnąć coś, co mogłoby okazać się zagrożeniem dla mojego życia. Zaś w trakcie jego wytłumaczeń, rozbawiła mnie część o wizji. W sumie kto tu nie marzył o tronie? Obiecywał on niesamowite luksusy, ale było to darem i klątwą za razem. Na każdym kroku groził ci atak i nigdy nie można było mieć pewności czy twoja straż pracuje dla ciebie czy też tylko udaje wyczekując odpowiedniej chwili. Cud, że aktualny tyle przetrwał.
Pozwoliłem demonowi zacząć swoje przedstawienie i przyglądałem się mu uważnie. W momencie wystrzelenia promieni światła zakryłem odruchowo oczy. Już i tak ciemne wnętrze sklepu niemalże zostało pochłonięte mrokiem, co nie zgadzało się z prawami fizyki. Ale czy kiedykolwiek magia się z nimi zgadzała? Poczułem niepewność, spowodowaną tym zjawiskiem, ale jeszcze nie zamierzałem ingerować. Póki co nic się na mnie nie rzuciło. Mój wzrok spoczął na mężczyźnie, miast na artefakcie. To jego łatwiej mi było obserwować, tak jakby artefakt nie chciał, aby nikt inny spoglądał na jego obraz. Choć całość nie trwała długo, ja już odczuwałem nadmierną ciekawość. Lecz nie zamierzałem dać tego po sobie poznać. W zamian, pomasowałem nieco obolałe oczy.
- Brzmisz jak taka postać z jednego filmu – mruknąłem i opuściłem dłoń, aby spojrzeć na niego normalnie. – I co ujrzałeś, że uznajesz to za tak ciekawe?
- Wygląda na to, że nie jest to nasze ostatnie spotkanie - wymruczał z trudnym do zinterpretowania uśmiechem. - Ba, lustro uważa, że to dopiero początek naszej znajomości.
Nie spodobał mi się sposób w jaki to powiedział. Brzmiało jak kiepskiej jakości flirt, ale nie zamierzałem dać po sobie poznać, że mnie to w jakikolwiek sposób ruszyło. Bo właściwie poza niesmakiem, nic więcej nie odczułem.
- Może kłamać – zmrużyłem oczy.
- Może - zgodził się demon, po czym zerknął na lustro. - Ale wcale nie musi. Teraz nie jesteśmy w stanie tego ocenić. Czas pokaże, czy wizja, którą widziałem, była prawdziwa, czy też nie. Nadal jesteś zainteresowany tym przedmiotem?
Cieszyłem się, że wróciliśmy na temat zakupu artefaktu. Wolałem nie myśleć o tej absurdalnej wizji. Nie interesowałem się jego osobą ani nie szukałem sobie partnerów. Nie widziałem wspólnej przyszłości, poza tej czysto związaną z handlem. Miałem tylko nadzieję, że nie trafiłem na równego sobie względem przekrętów i sztucznych historyjek. Głupio byłoby potem przyznać przed samym sobą, że ktoś dał radę mnie pobić we własnej grze.
- Jestem. Jaka cena cię interesuje? Domyślam się, że nie mała – zaśmiałem się cicho, a oczy starszego zabłysnęły chytrze, niepokojąco niemalże.
- Jestem otwarty na propozycje – oznajmił.
I tu miałem problem. Dolny krąg, niezwykły artefakt. Mógłbym zainteresować jakich lepszych kupców. Przeciętny Kowalski nie miałby wystarczająco pieniędzy, aby pobić ceny, jaką oczekiwał czarnowłosy. Musiałem myśleć przyszłościowo. Jak zaoferuję mu za mało pieniędzy, nie przyjmie. Jak za dużo, to nie sprzedam z korzyścią. Mogłem mu również zaproponować jakiś przedmiot zamienny, ale czy by go to interesowało? Pewno nie, skoro pozbywał się tylu rzeczy. Mogłem tylko zaryzykować.
- Domyślam się, że interesują cię jedynie pieniądze? – upewniłem się jeszcze.
- Niestety tak – zapewnił.
- Dwieście-pięćdziesiąt – rzuciłem świadom, że nie jest to dostateczna suma jak za taki przedmiot. Chciałem jednak sprawdzić czy znów pójdzie tak łatwo jak z ptakiem. Oczywiście wątpiłem w to, bowiem oboje znaliśmy wartość obu tych przedmiotów i póki za mechaniczne stworzonko niska cena nie była niczym bolesnym, wartość lusterka oceniałem na minimalnie sześćset plantae. Jak nie więcej. A takiej sumy nie posiadałem. Demon zastukał palcami w blat, najwyraźniej zastanawiając się nad tym.
- Trzysta – ponownie próbował licytacji, a ja z trudem powstrzymałem uśmiech przed wpełznięciem na moją twarz. Nie spodziewałem się podbicia o tak małą ilość i nie chciałem, aby to zauważył. Jeszcze by podbił cenę. Właściwie to jego zachowanie zaledwie wskazywało jak bardzo mu zależało na pozbyciu się przedmiotu albo ponownie na fakcie, że lusterko było sztuczne. Wolałem jednak żałować zakupu czegoś nieprawdziwego, miast żałować pozwoleniu takiej okazji przejść bokiem.
- Zgoda – oznajmiłem, wyciągając przed siebie dłoń w stronę demona.
Jego dłoń spotkała się z moją i czarnowłosy wykonał stanowczy, lecz umiarkowanie mocny uścisk.
- Zgoda – lekko skinął głową.
Ponownie wszystko zapisałem, przeliczyłem monety i przesunąłem po ladzie w jego stronę. Pozwoliłem sobie również zakryć lusterko materiałem i póki co schowałem w szafeczce pod biurkiem. Wolałem nie zostawiać demona samego w moim sklepie. Mimo wszystko nie ufałem mu. Wolałem w późniejszym czasie zabrać artefakt do innej skrytki.
- Czy jest coś jeszcze, co chciałbyś mi dziś zaoferować? – zapytałem już w lepszym nastoju.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz