Wiek: 24 lat | Data urodzenia: 24/02/3545
Płeć: Mężczyzna | Orientacja: Biseksualny
Rasa: Wilkołak | Krąg: Górny
Zawód: Elektryk | Klan: Brak
Zawód: Elektryk | Klan: Brak
Charyzma: 5 | Inteligencja: 7 | Percepcja: 3
Siła: 4 | Wytrzymałość: 5 | Zręczność: 6
Szczęście: 1
Umiejętności: naprawa i montaż sprzętów elektrycznych (w), gotowanie (p), przemiana w wilka (m), j. angielski (m), elfia mowa (p), j. niemiecki (p)
Umiejętności: naprawa i montaż sprzętów elektrycznych (w), gotowanie (p), przemiana w wilka (m), j. angielski (m), elfia mowa (p), j. niemiecki (p)
Poziom: 1 | Punkty: 33/50
Aparycja
Urzekający mężczyzna o urodzie przyjemnej i ciepłej jak słoneczny
poranek wczesnej jesieni. Niewątpliwie nosi w sobie jednak trochę
szorstkiego charakteru upalnego popołudnia w środku lata. Jego skromny
fragment zaburza harmonię nagłymi atakami burzy albo boleśnie parzącym
słońcem i przez to cały czar pryska jak bańka mydlana.
Adam nie przykuwa uwagi prawie wcale, nawet pomimo stu osiemdziesięciu dwóch centymetrów wzrostu, lecz cieszy oko sympatyczną, sielankową buzią z łobuzerskim akcentem oraz pięknie zbudowanym ciałem. Stała potrzeba pożytkowania energii wykształciła wyraźne mięśnie, natomiast w zestawieniu z szerokimi barkami, wąskimi biodrami oraz długimi, silnymi nogami jego sylwetka lubi się podobać. Jedynie liczne blizny, szczególnie mnogo rozsypane na torsie i plecach, wzburzają zgrabność złocistej skóry. Można ująć, że twarz ma całkiem przeciętną, atrakcyjność wszak to pojęcie względne. Ostre rysy, wydatne kości policzkowe dobrze komponują się z wyraziście zaznaczoną szczęką oraz podbródkiem. Przeważnie pokrywa je skromny, kilkudniowy zarost. Na bladych ustach często widnieje ciepły, podszyty zawadiackim smakiem uśmiech. W połączeniu z pełną werwy iskrą w brązowych oczach, buduje wizerunek uprzejmego mężczyzny o widocznych cechach wesołego rozrabiaki, który stara się czerpać z życia garściami. Niekiedy bywa to tylko iluzją, za którą Adam usilnie skrywa powoli wyniszczające go od wewnątrz zmęczenie.
Za najbardziej charakterystyczną cechę w wyglądzie Adama uchodzą sięgające trochę za ramiona, rude włosy z wygolonymi bokami w ciemnym odcieniu brązu. Nierzadko splecione w wesołe warkoczyki wywołują salwę śmiechu u kolegów, lecz nie ma serca ich ścinać, bo uśmiech jego młodszych sióstr podczas ich czesania ma większą wartość niż cokolwiek innego. Kolory jednak to tylko efekty farbowania, z natury Adam jest ciemnym szatynem z mysimi przebłyskami w końcówkach. W lewym uchu nosi dwa srebrne kolczyki, których prawie nigdy nie zdejmuje ze względu na wrodzoną zdolność do szybkiej regeneracji.
W postaci wilka jego wysokość w kłębie wynosi sto sześćdziesiąt dwa centymetry. Futro na grzbiecie przyjmuje kolor ciemnego brązu przeplatającego się z szarością, a podbrzusze i łapy – beżu wpadającego w brudny krem.
Adam nie przykuwa uwagi prawie wcale, nawet pomimo stu osiemdziesięciu dwóch centymetrów wzrostu, lecz cieszy oko sympatyczną, sielankową buzią z łobuzerskim akcentem oraz pięknie zbudowanym ciałem. Stała potrzeba pożytkowania energii wykształciła wyraźne mięśnie, natomiast w zestawieniu z szerokimi barkami, wąskimi biodrami oraz długimi, silnymi nogami jego sylwetka lubi się podobać. Jedynie liczne blizny, szczególnie mnogo rozsypane na torsie i plecach, wzburzają zgrabność złocistej skóry. Można ująć, że twarz ma całkiem przeciętną, atrakcyjność wszak to pojęcie względne. Ostre rysy, wydatne kości policzkowe dobrze komponują się z wyraziście zaznaczoną szczęką oraz podbródkiem. Przeważnie pokrywa je skromny, kilkudniowy zarost. Na bladych ustach często widnieje ciepły, podszyty zawadiackim smakiem uśmiech. W połączeniu z pełną werwy iskrą w brązowych oczach, buduje wizerunek uprzejmego mężczyzny o widocznych cechach wesołego rozrabiaki, który stara się czerpać z życia garściami. Niekiedy bywa to tylko iluzją, za którą Adam usilnie skrywa powoli wyniszczające go od wewnątrz zmęczenie.
Za najbardziej charakterystyczną cechę w wyglądzie Adama uchodzą sięgające trochę za ramiona, rude włosy z wygolonymi bokami w ciemnym odcieniu brązu. Nierzadko splecione w wesołe warkoczyki wywołują salwę śmiechu u kolegów, lecz nie ma serca ich ścinać, bo uśmiech jego młodszych sióstr podczas ich czesania ma większą wartość niż cokolwiek innego. Kolory jednak to tylko efekty farbowania, z natury Adam jest ciemnym szatynem z mysimi przebłyskami w końcówkach. W lewym uchu nosi dwa srebrne kolczyki, których prawie nigdy nie zdejmuje ze względu na wrodzoną zdolność do szybkiej regeneracji.
W postaci wilka jego wysokość w kłębie wynosi sto sześćdziesiąt dwa centymetry. Futro na grzbiecie przyjmuje kolor ciemnego brązu przeplatającego się z szarością, a podbrzusze i łapy – beżu wpadającego w brudny krem.
Charakter
Codziennie widujesz tego młodego mężczyznę na tej samej ulicy o tej
samej porze. Codziennie wychodzi z tego samego zakładu, taszcząc na
plecach duży plecak z toną brzęczących narzędzi. Codziennie wchodzi do
tej samej apteki, tej samej piekarni i czasem do sklepu ze słodyczami.
Potem nerwowo przelicza pieniądze, jakie mu zostały po zakupach i z tym
samym głośnym westchnieniem wpycha resztę do zniszczonego portfela, a
zniszczony portfel do starych, roboczych spodni. Codziennie znika
niezauważony pośród tak samo niezauważalnych, jak on istot i nie
potrafisz zrozumieć, dlaczego za każdym razem zwracasz na niego uwagę.
Przecież niczym specjalnym się nie wyróżnia.
Zajęty myślami przez przypadek zderzasz się z nim ramieniem. Gdy on odwraca się do ciebie i przepraszając, posyła ciepły uśmiech jaśniejszy nawet od słonecznego popołudnia wiosną, czujesz, jak robi ci się lżej na sercu, a do głowy przychodzi odpowiedź na pytanie, które cię nurtowało. To jeden z tych istot, które uśmiechem mogłyby leczyć wszystkie błędy tego świata, gdyby tylko ktoś dał im szansę.
Odziany w młodzieńczą świeżość, z beztroskim szczęściem na twarzy i z nienaganną uprzejmością w postawie, roztacza dookoła siebie błogą, sielankową aurę. Porównywalna do zapachu wanilii łagodzi zszargane nerwy i pozwala się wyciszyć. Czasem jednak bywa wręcz przeciwnie – wzbudza niechęć przez duszące dla niektórych, pozytywne podejście do świata albo przez czystą radość, tak rzadko spotykaną w tych czasach wśród dorosłych. Adam stara się doceniać małe rzeczy i czerpać z nich jak najwięcej szczęścia, póki jeszcze ma na to czas. Cieszy się zapachem burzy o poranku, odpoczywa w akompaniamencie radosnych wrzasków rozbieganego rodzeństwa, a po pracy spieszy się do domu z piękną świadomością, że ma gdzie i do kogo wracać. W dobie kryzysów, nienawiści oraz znieczulicy zbyt łatwo popaść w beznamiętną otchłań, dlatego usilnie walczy, aby chociaż w swoim złotym sercu utrzymać namiastkę nadziei na lepsze czasy.
Życie wszak jest zbyt krótkie, aby bez przerwy karmić się żałością. A przynajmniej tak nieustannie powtarza, ponieważ będąc wzorem dla młodszego rodzeństwa i podporą zdesperowanych kolegów, nie ma serca przyznać się, że coraz trudniej mu się oddycha w jego zaśmieconym, beznadziejnym życiu. Z czasem te wszystkie pozory zespoiły się z jego podziurawioną duszą tak mocno, że nie potrafi już rozpoznać, która część jest tą szczerą.
Patrząc na Adama, wydaje się, że nigdy nie zaznał smaku goryczy, a błyszczące, serdeczne oczy nie matowiały od żalu ani złości. Ze stoickim spokojem przyjmuje na pierś wszystko, co raniące – smutek przesypuje między palcami, gniew kryje w skórze zdartej z ust zębami, zawiść zaś chowa w melodyjnych słowach. Zupełnie jakby nie był prawdziwą istotą, a wyidealizowaną ułudą ze snu. Sprawnie maskuje przykre uczucia, lecz to nie znaczy, że zawsze sobie z nimi radzi. Wciąż jest tylko człowiekiem.
Przytłoczony światem ze wszystkich stron – milczy, a serce rozdziera mu koszmarny strach o przyszłość oraz bolesne uczucie bezsilności wobec niej. Każdej nocy walczy z wizjami wypełnionymi lękiem, że nie uda mu się udźwignąć ciężaru odpowiedzialności za rodzinę. Nie chce jej zniszczyć i nie chce jej stracić. Czasem to przerasta Adama. Nie nadąża za pędem nasypujących się problemów, choć miał dużo czasu, aby przywyknąć do życia w ciągłym szaleństwie. Kończył wszak zaledwie szesnaście lat, gdy los zrzucił mu na barki bagaż zmartwień, a potem kazał jak najszybciej dorosnąć. Mimo to wciąż ginie pod gruzami sypiącej się nadziei.
Jednocześnie nasycony przeświadczeniem, że powinien liczyć tylko na siebie i nie ufać nikomu, dusi za zębami prośbę o pomoc. Nie szuka wsparcia, chociaż z każdym dniem coraz bardziej go potrzebuje. Równie silnie oddziałuje na niego duma oparta o wilcze przyzwyczajenia do hierarchii. Wychowany na zasadach, że władzę ma ten, który jest silniejszy, nie pozwala sobie okazywać słabości. Słabi przecież zawsze giną pierwsi, a Adam – zmęczony życiem i wytargany przez niepokój, stanowi idealną ofiarę. Wykształcił przez to silny indywidualizm, czasem łudząco podobny do zarozumialstwa. Przeważnie działa w pojedynkę, a w grupie ciężko mu się dostosować przez własne priorytety, nad które nie lubi przekładać kompromisów. Stąd nawet, mimo że jest duszą towarzystwa, a obecność innych nadaje jego życiu kolorów, czuje się jak samotny kwiat pośród betonowej dżungli.
Zdarza się, że przez to pozwala, aby sen uciekł mu z powiek, oddech z ust, a ogień z oczu. Zapomina, że są istoty, które wciąż o nim myślą i są gotowe dać mu tyle pomocy, ile potrzebuje. Zaślepiony pogoniami za szczęściem zapomina o sobie.
A wskazówki stale płyną po tarczy zegara. Nie zostało wiele czasu.
Zajęty myślami przez przypadek zderzasz się z nim ramieniem. Gdy on odwraca się do ciebie i przepraszając, posyła ciepły uśmiech jaśniejszy nawet od słonecznego popołudnia wiosną, czujesz, jak robi ci się lżej na sercu, a do głowy przychodzi odpowiedź na pytanie, które cię nurtowało. To jeden z tych istot, które uśmiechem mogłyby leczyć wszystkie błędy tego świata, gdyby tylko ktoś dał im szansę.
Odziany w młodzieńczą świeżość, z beztroskim szczęściem na twarzy i z nienaganną uprzejmością w postawie, roztacza dookoła siebie błogą, sielankową aurę. Porównywalna do zapachu wanilii łagodzi zszargane nerwy i pozwala się wyciszyć. Czasem jednak bywa wręcz przeciwnie – wzbudza niechęć przez duszące dla niektórych, pozytywne podejście do świata albo przez czystą radość, tak rzadko spotykaną w tych czasach wśród dorosłych. Adam stara się doceniać małe rzeczy i czerpać z nich jak najwięcej szczęścia, póki jeszcze ma na to czas. Cieszy się zapachem burzy o poranku, odpoczywa w akompaniamencie radosnych wrzasków rozbieganego rodzeństwa, a po pracy spieszy się do domu z piękną świadomością, że ma gdzie i do kogo wracać. W dobie kryzysów, nienawiści oraz znieczulicy zbyt łatwo popaść w beznamiętną otchłań, dlatego usilnie walczy, aby chociaż w swoim złotym sercu utrzymać namiastkę nadziei na lepsze czasy.
Życie wszak jest zbyt krótkie, aby bez przerwy karmić się żałością. A przynajmniej tak nieustannie powtarza, ponieważ będąc wzorem dla młodszego rodzeństwa i podporą zdesperowanych kolegów, nie ma serca przyznać się, że coraz trudniej mu się oddycha w jego zaśmieconym, beznadziejnym życiu. Z czasem te wszystkie pozory zespoiły się z jego podziurawioną duszą tak mocno, że nie potrafi już rozpoznać, która część jest tą szczerą.
Patrząc na Adama, wydaje się, że nigdy nie zaznał smaku goryczy, a błyszczące, serdeczne oczy nie matowiały od żalu ani złości. Ze stoickim spokojem przyjmuje na pierś wszystko, co raniące – smutek przesypuje między palcami, gniew kryje w skórze zdartej z ust zębami, zawiść zaś chowa w melodyjnych słowach. Zupełnie jakby nie był prawdziwą istotą, a wyidealizowaną ułudą ze snu. Sprawnie maskuje przykre uczucia, lecz to nie znaczy, że zawsze sobie z nimi radzi. Wciąż jest tylko człowiekiem.
Przytłoczony światem ze wszystkich stron – milczy, a serce rozdziera mu koszmarny strach o przyszłość oraz bolesne uczucie bezsilności wobec niej. Każdej nocy walczy z wizjami wypełnionymi lękiem, że nie uda mu się udźwignąć ciężaru odpowiedzialności za rodzinę. Nie chce jej zniszczyć i nie chce jej stracić. Czasem to przerasta Adama. Nie nadąża za pędem nasypujących się problemów, choć miał dużo czasu, aby przywyknąć do życia w ciągłym szaleństwie. Kończył wszak zaledwie szesnaście lat, gdy los zrzucił mu na barki bagaż zmartwień, a potem kazał jak najszybciej dorosnąć. Mimo to wciąż ginie pod gruzami sypiącej się nadziei.
Jednocześnie nasycony przeświadczeniem, że powinien liczyć tylko na siebie i nie ufać nikomu, dusi za zębami prośbę o pomoc. Nie szuka wsparcia, chociaż z każdym dniem coraz bardziej go potrzebuje. Równie silnie oddziałuje na niego duma oparta o wilcze przyzwyczajenia do hierarchii. Wychowany na zasadach, że władzę ma ten, który jest silniejszy, nie pozwala sobie okazywać słabości. Słabi przecież zawsze giną pierwsi, a Adam – zmęczony życiem i wytargany przez niepokój, stanowi idealną ofiarę. Wykształcił przez to silny indywidualizm, czasem łudząco podobny do zarozumialstwa. Przeważnie działa w pojedynkę, a w grupie ciężko mu się dostosować przez własne priorytety, nad które nie lubi przekładać kompromisów. Stąd nawet, mimo że jest duszą towarzystwa, a obecność innych nadaje jego życiu kolorów, czuje się jak samotny kwiat pośród betonowej dżungli.
Zdarza się, że przez to pozwala, aby sen uciekł mu z powiek, oddech z ust, a ogień z oczu. Zapomina, że są istoty, które wciąż o nim myślą i są gotowe dać mu tyle pomocy, ile potrzebuje. Zaślepiony pogoniami za szczęściem zapomina o sobie.
A wskazówki stale płyną po tarczy zegara. Nie zostało wiele czasu.
Mieszkanie
Już pewien czas temu osiągnął na tyle dojrzały wiek, aby wyprowadzić się
z rodzinnego domu i zacząć zarabiać na swoje utrzymanie, jednak po
ukończeniu szkoły sytuacja w rodzinie z każdym dniem zaczynała się coraz
bardziej pogarszać. Nie mogąc patrzeć, jak wszyscy po kolei się
staczają, zdecydował, że zostanie w tym małym gniazdku, które umoszczono
na czwartym piętrze jednego z tańszych apartamentów. Niewiele dzieli go
od granicy pomiędzy Górnym Kręgiem a Dolnym. Mieszkanie liczy sześć
pomieszczeń, z czego największy jest salon pełniący również funkcję
jadalni. To tam pomiędzy jasnymi, skromnymi meblami i prawdziwym
gąszczem z roślin doniczkowych tętni najwięcej życia. Zazwyczaj po
podłodze walają się zabawki, zeszyty, kredki i książki, które prawie
nigdy nie wracają na regał zbity jeszcze za życia dziadka gromadki. Już
dawno wypłowiałe z koloru ściany zaklejono dziesiątkami kartek z
krzywymi bazgrołami mniej lub bardziej przypominającymi rysunki. Pomimo
odstraszających form nadają temu pokojowi duszy. Najbliżej salonu
umiejscowiono niewielką, lecz w pełni wyposażoną kuchnię utrzymaną w
odcieniach beżu i brązu. Stamtąd codziennie roznoszą się przyjemne
zapachy suszonych ziół oraz solennie przygotowywanych obiadów, chociaż
to akurat zależy, kto gotuje. Niedaleko znajduje się równie niewielka
łazienka o przeważającym kolorze błękitu. Tuż za nią ulokowano trzy
skromne sypialnie. Najmniejsza z nich, ale najbardziej uporządkowana
należy do babci rodzeństwa. Pokój zawsze wypełnia zapach starych książek
i lawendy. Ciemne, stare meble uginają się pod ciężarem księgozbiorów,
encyklopedii, powieści oraz atlasów. Pomiędzy tym toną stare figurki
przedstawiające zwierzęta, a kurz, niby srebrny pył, zalega na ramach
prostych obrazów natury. Pozostałe dwie sypialnie rozdzielono pomiędzy
piątkę rodzeństwa. Bajzel w obydwóch panuje równy i ciężko się w nim
znaleźć bez mapy.
Inne
– Ma czwórkę młodszego rodzeństwa, są to: szesnastoletni Simon,
czternastoletnia Ruth, dziesięcioletnia Irene i ośmioletni Fabian.
– Obecnie ich prawnym opiekunem jest babcia od strony taty, szanowna pani Philippa Barrow. Przez pewien czas zajmowała się większością prac domowych, aby odciążyć swoje wnuki, ale niedawno jej stan zdrowia uległ pogorszeniu, więc teraz jest w stanie wykonywać tylko pomniejsze obowiązki.
– Jego motto to "pracuję w ciemności, aby służyć światłu"
– Obecnie ich prawnym opiekunem jest babcia od strony taty, szanowna pani Philippa Barrow. Przez pewien czas zajmowała się większością prac domowych, aby odciążyć swoje wnuki, ale niedawno jej stan zdrowia uległ pogorszeniu, więc teraz jest w stanie wykonywać tylko pomniejsze obowiązki.
– Jego motto to "pracuję w ciemności, aby służyć światłu"
E-mail: small.suicide.sheep@gmail.com
Discord:
Suicide Sheep #7991
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz