19 stycznia 2020

Od Lenniego C.D Christopher

Alkohol przyjemnie szumiał w głowie, delikatnie rozluźniając mięśnie i tworząc złudne ciepło. Czułem je, siadając na brzegu łóżka, na którym zazwyczaj spałem sam. Android nie potrzebował snu, odpoczywał na sofie, lub po prostu w nocy pracował. W zasadzie, dopiero teraz tak rozmyślając, zdałem sobie sprawę, jak luźno podchodziłem do spania w tym miejscu. Chcąc nie chcąc, czułem się tu bezpiecznie.
- Masz jakieś preferencje? Akcja, przygodówka, czy coś? - Zapytał, już leżąc na łóżku.
Ja wciąż siedziałem, wyprostowany, może nieco zbyt sztywno, ale peszyła mnie taka bliskość androida. Nie miałem pewności, gdzie powinienem się ułożyć
-Wybacz...nie miałem nigdy styczności z filmem. - Oznajmiłem, będąc tyłem do mężczyzny i ekranu, nie robiło to w zasadzie żadnej różnicy, wszak nie zmieniało to fundamentalnego problemu, że nie widziałem jego osoby. Ani filmu, który właśnie wybierał. Zdawałem sobie sprawę, że szyba zmienia się w ekran. Fascynowała mnie ta myśl, ekscytowałem się wizją jak spektakularnie musiało to wyglądać.  A dla androida ta cała magia, była codziennością. Której zapewne nie doceniał, ale przecież zapewne ja, nie doceniałem wielu innych rzeczy, które były mi zbyt powszednie.
- A z książkami czy coś? - Dopytał, przesuwając dłonią w powietrzu, czułem delikatne ruchy powietrza, tworzące niewyraźny obraz dłoni za mną.
- Cóż, głównie naukowe...chciałbym byś pokazał mi coś swojego -Rzuciłem łagodnie, choć wciąż byłem z lekka spięty. Niemniej interesowało mnie, co wybierze Chris, prócz dłubania w sprzęcie i graniu w karty; często hazardowym graniu w karty, nie wspomniał za bardzo o swoim hobby. Był treściwy, oschły i zamknięty. Oboje rzadko inicjowaliśmy luźne rozmowy, chyba że Christopherowi się nudziło. Wtedy zwykle zaczynał jakiś temat, by zażegnać niezręczną ciszę.
Mężczyzna zignorował moje słowa, miast wybrać film, pociągnął mnie lekko w swoją stronę, w głąb łóżka.
-Chodź tu, wiem, że ci za bardzo różnicy nie robi, ale siedzisz tyłem do ekranu
Nie odpowiedziałem. Usiadłem obok androida bez słowa, zdejmując przy tym z zamkniętych oczu ozdobną przepaskę. Nie zamierzałem uchylać powiek. Alkohol zaczynał działać na mnie lekkim otępieniem, choć wciąż nie mogłem się rozluźnić.
Chris westchnął, ale nie było w tym jego codziennej irytacji. Wybrał produkcje, włączył ją, po czym poprawiając poduszkę, powiedział
-Oprzyj się. Nie wygodnie ci będzie tak siedzieć przez całość. Będę się tylko czuł jakbyś chciał mi uciec czy coś.
Zwróciłem głowę w jego stronę, pomimo że nie mogłem na niego spojrzeć. Brzmiał, jakby brakowało mu bliskości, ale nie umiał tego wyrazić wprost. Nie pasowało to do niego, nawet po alkoholu. Procenty zaburzyły moją czujność, która zapewne teraz dałaby o sobie znać, doszukując się haczyka. Po prostu się uśmiechnąłem i ułożyłem wygodniej.
A nasze ciała były teraz blisko siebie, tak blisko, że czułem jak pracuje syntetyczny mechanizm mężczyzny. Cicho, miarowo, wszystko równo. Te dźwięki, oraz wpływ spożytego alkoholu, sprawiły, że zacząłem się uspokajać. Skupiłem się na rozmowach w filmie. I tylko mój ogon co jakiś czas dawał o sobie znać, uderzając miarowo, spokojnie, bez zdenerwowania.
-Denerwujesz się? -doszło nagle do moich uszu, ale nie byłem w stanie odpowiedzieć. Moje ciało przeszył nagły dreszcz a z ust wydobyło się mimowolne stęknięcie. Wzmagające ciepło na policzkach. Chris dotknął ogona, nie myślałem, że to zrobi, w zasadzie nigdy nie miał takiej możliwości, szaty dokładnie mnie osłaniały. Dziś o tym nie pomyślałem, obecność ogona była dla mnie czymś naturalnym. Więc nie myślałem, że go zaciekawi.
- Jest bardzo delikatny – wyjaśniłem, skupiony na tym, że ogon wciąż znajduje się w dłoni Christophera. Czułem się, jakby trzymał teraz drogocenną wazę, drocząc się ze mną, że ją stłucze.
- Widzę też, że bardzo czuły – zaśmiał się rozbawiony, jeszcze raz mnie drażniąc.
Tym razem zagryzłem wargi by nie wydać z siebie dźwięku i zmarszczyłem brwi.
- To najczulsza część ciała więc...już starczy Chris – Poskarżyłem się, miałem ochotę na niego przekląć, ale nie mogłem go teraz rozwścieczyć. Nie mogłem się też po prostu wyrwać. Pięta Achillesowa każdego demona. Nie tylko najbardziej wrażliwa, ale i pobudzająca instynkt. Zwykle inne osobniki, po części jego gatunku, po prostu je całkowicie usuwały, do czasu wejścia w całkowitą formę. Ale ja byłem mieszańcem, mogłem ukrywać ogon jedynie pod połaciami strojów.
- Jesteś pewien, że nie masz czulszej części? - droczył się dalej, przesuwając nachalnie ręką po ogonie, bawił się widocznie dobrze, zupełnie już zapominając o tym, że oglądał film. Nie podobało mi się, że odkrył mój najczulszy punkt, w takiej żałosnej sytuacji. Czułem się co raz bardziej upokorzony. Aczkolwiek musiałem przyznać, że to nie było jedyne uczucie. Powoli rozpalało się we mnie gorąco, ogień umiejscowiony w podbrzuszu. Byłem już niejednokrotnie podniecony, ale to było inne uczucie, bardziej nachlane, drażniące. Można by rzecz, bolesne wręcz?
-Chris...-mój stanowczy ton, zmienił się sprawnie w ckliwe jęknięcie. Próbując nie zwracać na to uwagi, spróbowałem mu wyrwać ogon z rąk, na tyle, by nie sprawić sobie bólu. Oczywiście zachęciło go to do mocniejszego złapania za część ciała.
-Tak?
- Puść go. -Mruknąłem tym razem stanowczo, choć płonące poliki musiały niwelować cały efekt stanowczości
- Nie wyglądasz na przekonanego – Skomentował, puszczając jednak ogon. I dopiero teraz pomyślałem, że mogłem użyć runy, choć kto wie, czy nie znosiłby bólu, by mi zadać więcej. Nie miałem siły nad tym myśleć.
-Muszę...iść do łazienki – Oznajmiłem, zdając sobie sprawę, że owe gorąco, coraz bardziej daje o sobie znać. Chciałem się pozbyć tego bolesnego, słodko-parzącego uczucia. Liczyłem naiwnie, że Chris nie zauważy, że akurat skupi się na filmie, albo na czymkolwiek innym, byle nie na żałosnej wypukłości w moich spodniach. Niestety mężczyzna nie tylko zauważył, ale i najwidoczniej chciał kontynuować swoją zabawę
- Zostań. Jeszcze sporo filmu
-Możesz zatrzymać...- Odpowiedziałem potulnie, byle tylko pozwolił mi odejść.
- Nie ma po co. Już prawie koniec – Szybko odparł, choć przed chwilą zarzekał się, że ilość filmu jest wyjątkowo długa. Posadził mnie na swoich kolanach, tak, że siedziałem oparty o jego klatkę piersiową. Nie walczyłem. Oczywiście mogłem się wyrwać, ale nie miałem siły. A może także ochoty? Chciałem uciec do łazienki i już z niej nie wychodzić, a zarazem desperacko pragnąłem dotyku. Pierwszy raz w życiu. I dane uczucie było dla mnie zupełnie gubiące, niecodzienne. Otumaniające… A może to alkohol? Otworzyłem oczy, mężczyzna w tym czasie zsunął swoją dłoń na podbrzusze.
 - Chcesz żebym ci z tym pomógł? - Zapytał, mając twarz przy moim uchu, czułem oddech na swoim ciele, gorący, niemal jak ludzki. Pomyślałem wtedy, że jeżeli ludzi miał zastąpić inny gatunek, to androidy zasługiwały na to jak nikt inny. Dlaczego tak? Sam nie wiedziałem, po prostu byłem rozpalony i w tej jednej chwili nie widziałem jego wad, był stworzony z zalet. Aczkolwiek w tej całej magi danej sytuacji, było coś podejrzanego.
-Czemu miałbyś to robić? - Zapytałem podejrzliwie, przyjemność, tylko dla mojej przyjemności. Czy jemu też jest dobrze, pieszcząc mnie? Czy inni odczuwali to samo, dotykając kogoś. Więc, czy gdybym dotknął jego, także chciałbym więcej? Pytania wirowały w mojej głowie, otumanionej alkoholem i podnieceniem.
- Bo widzę w jakim jesteś stanie. Serio wolisz sam się tym zając? - Wydawał się naprawdę zdziwiony, w międzyczasie dłonią zsuwając się na moje krocze i pocierając je przez materiał. Odchyliłem się do tyłu, nie zwracając uwagi na to, że widzi moje oczy, liczyła się przyjemność, jeszcze większa, niż kiedy dotykał ogona, miał racje mówiąc, że istniało jeszcze wrażliwsze miejsce.
- Już rozumiem czemu zasłaniasz oczy -  Stwierdził, ale bez obrzydzenia, miast się odsunąć zaś, wsunął rękę pod delikatny materiał spodenek. - Przy mnie nie musisz tego robić
-Nie obrzydzają cię?- Poczułem się rozluźniony, bezpieczny. W jego ramionach, nie liczyło się, jaki bywał na co dzień, tylko tu i teraz i poczucie akceptacji. Oraz płonące we mnie pożądanie, to pierwsze w życiu, które nie sposób ugasić.
- Nie. Są właściwie fascynujące, wyjątkowe – jego dotyk komponował się ze słowami, rozpalając mnie co raz bardziej.
- Przepraszam ale... Skrępujesz moje nadgarstki...? - Wydarł te słowa z moich ust, nieświadomie, ale wydarł je siłą. Bo nigdy bym nie powiedział czegoś takiego, ale wszystko we mnie błagało, sprawiało, że musiałem. Że chciałem poczuć, że są spętane. Nienawidziłem uczucia poniżenia, ale chciałem być poniżony. Przez niego, teraz.
- Słucham? - Wyglądał na zdziwionego, jakby się nie spodziewał, cóż, ja także nie spodziewałem się tego po sobie.
-Nie wiem... poczułem, że chce by były unieruchomione – Oznajmiłem, mimo że na początku chciałem się wycofać ze swoich deklaracji. Nie potrafiłem. W danej chwili naprawdę chciałem by mnie miał, by mną zawładną. Chociaż nie mogłem wiedzieć, z czym to się wiąże. Wszystko było nowe. Nawet on, mimo że znaliśmy się już przez jakiś czas. To pierwszy raz widziałem go w innym świetle, niż… współlokatora? Nie fantazjowałem o nim, nie działał na mnie, a teraz w tej jednej maleńkiej chwili, wszystko się zmieniło. Dostrzegałem jego piękno, choć nie mogłem go ujrzeć. Wydawał mi się ideałem, byłem pewny, że nim był, w tej jednej chwili, wszystko było inne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz