1 maja 2018

Od Chris'a C.D: Lennie


W sumie nie uważałem, abym jakoś szczególnie ryzykował. Coś takiego nie było raczej na tyle zagrażające komukolwiek, aby w razie wpadki zabrali mnie do dolnego kręgu. Maksymalnie by mnie deportowali do Observera. Nie była to w sumie ciekawa wizja, ale też i nie była jakaś wielce groźna. Jeżeli jednak dało się tego uniknąć, to zamierzałem tego uniknąć. Dałem chłopakowi papiery, zamierzałem mu też dać nocleg. Oczywiście w żadnym akademiku na niego nie czekali, ale wszystko miało wyglądać w pełni formalnie. W jego drodze do akademika zamierzałem go zgarnąć i stamtąd już zabrać do siebie do domu. Byle tylko nie spierdolił całości i straż go nie przejęła. Chciałem zobaczyć resztę swoich obiecanych pieniędzy.
Przeprawa przez bramę na moście jak zawsze obeszła się bez problemów. W sumie to i często wpadałem do dolnego kręgu to może i już zaczynali mnie pamiętać. Nie wiem właściwie czy to było czymś złym czy też jednak nie. Z jednej strony mogli mnie już znać, może przyśpieszało to sprawdzanie wszystkiego, ale z drugiej strony mogli uznać to za podejrzane. Nieważne to jednak było. Znów znalazłem się w tej „lepszej” części miasta. Czy ja uznawałem ją za lepszą? Trudno powiedzieć. Ale w sumie to było niczym kurort wczasowy. Spokojny dom, do którego można wrócić po dniu zabawy. Ponoć kiedyś by dobrze się bawić trzeba było wyjeżdżać w inne miejsca, ale dzisiejszych czasach nie było to dane nikomu, no chyba że poprzez wirtualną rzeczywistość. Ja nie czułem się jednak, jakbym cokolwiek tracił. Wygodniej mi było w jednym stałym miejscu. Taniej.
Ruszyłem w lewo, ku części z akademikiem dla potomków istot dolnego kręgu. Miałem nadzieję, że ten ślepiec aż tak ślepy nie jest i ogarnie, że to właściwy kierunek. Miałem również nadzieję, że nie postanowi gdzieś uciec. Ale z drugiej strony nie miał dokąd. Jakby go złapali, spotkałbym się z nim w dolnym kręgu, aby odzyskać resztę pieniędzy. Jakby mi uciekł w miarę sprawnie i go nie złapali, odebrałbym od niego kasę, a następnie wydał straży i dodatkowo na tym zarobił. Nie było wyjścia, w którym nie otrzymałbym swojej obiecanej zapłaty. Usiadłem na murku ozdobnym tutejszej restauracji i spokojnie wyczekiwałem ślepego. Kontrola widać nie była aż tak surowa, a on jednak posiadał jakiś poziom inteligencji, bo już po chwili znów byliśmy razem.
- Witam w górnym – powiedziałem jakby rozbawionym tonem.
- Dużej różnicy nie widzę – odparł żartobliwie.
- Oj, nie uleczyło cię magicznie? – kontynuowałem z jego żartem. – A przecież górny krąg taki wspaniały, magiczny i w ogóle.
- Może mają jakieś opóźnienia w ambasadzie cudów zaplanowanych - stwierdził po chwili.
- Nie pojawiłeś się jeszcze w bazie poszkodowanych – dodałem, nie chcąc wspominać, że jest nielegalnym imigrantem.
- Racja – parsknął śmiechem
Widać rozluźnił się nieco, skoro był w stanie nawet sobie żartować. Czyli raczej szybko się zaaklimatyzował. W dolnym ciągle wyglądał, jakby w każdej chwili ktoś miałby na niego napaść. Spora możliwość zatem, że komuś wlazł za skórę. A to z kolei tłumaczy jego nagłą potrzebę przedostania się do górnego kręgu. Łatwiej się tu skryć czy znaleźć pomoc niż w dolnym. Tam się jest zwyczajną zwierzyną dla silniejszych lub bardziej fortunnych.
- Idziemy? –zapytałem, a ten skinął głową na tak.
Wstałem z murka i zacząłem go prowadzić w stronę swojego apartamentu. Nie spodziewałem się żadnych sprzeciwień z jego strony i też się one nie pojawiły. Ruszył za mnie spokojnie. Nie zajęło nam długo, aby dostać się do mojego mieszkania. Otworzyłem spokojnie drzwi i puściłem chłopaka przodem. Wszedłem następnie za nim i zamknąłem drzwi. Zarzuciłem kurtkę na wieszak i wszedłem do wnętrza salonu. Spojrzałem na chłopaka, ciekaw co ten teraz myśli. Nie posiadałem odpowiednich umiejętności, aby czytać z jego umysły, więc mogłem się tylko domyślać. Że chcę go wykorzystać? Że zapłaci i odejdzie? Albo że jestem dobrym samarytaninem i się nim zajmę. Wkrótce i tak miałem się dowiedzieć.
-Jest coś co potrafisz robić? - zapytałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz