Uwaga: Opowiadanie zawiera sceny stosunku
Całowałem Balika z pasją, której nie spodziewałbym się nigdy
sam po sobie. To zbliżenie różniło się od poprzedniego. Tym
razem byłem pewny czego chciałem, nie czułem z tyłu głowy
obrzydzenia ani niepewności. Ten zupełny brak stresu był dla mnie
zupełnie niecodzienny i nagły. Jakby ktoś zdjął ze mnie ciężar,
który nie pozwalał mi w pełni cieszyć się doznaniami. Pierwszy
raz w życiu mogłem skupić się po prostu na podnieceniu, na
przyjemności którą mi dawał. Gdy zastąpił swoje palce przyrodzeniem, wsuwając się we mnie, pomyślałem, zagryzając wargi, że mógłbym się uzależnić od tego uczucia. Oparty czołem o jego ramię, wydałem z siebie cichy jęk.
Mężczyzna nie zareagował na niego, zwyczajnie począł ruszać biodrami. Objąłem go mocniej, splatając palce na jego karku, sam nie pozostając biernym w ruchach.
Dopiero teraz mogłem zwrócić uwagę, z tak bliska, jak piękne rysy twarzy posiada. Na co dzień nie pozwoliłbym sobie na taki zachwyt, jego powierzchownością. To coś, co uważałem za zbyt płytkie, zbyt żenujące, zupełnie jak łechtanie jego ego.
Zmrużyłem oczy, porzucając tą myśl. Cóż za różnica, jaka była codzienność czyż nie? Teraz, jest teraz. A on jest tylko dla mnie, tylko mój. Wraz ze swoimi wadami i zaletami, niezmiennie od tych wszystkich lat. Tylko jego miałem. Jedynie on był w stanie doprowadzić mnie do fizycznej przyjemności, czegoś co mogłem nazwać podnieceniem. I nie musiał do tego używać sztuczek ani iluzji, wystarczył on sam. Wiesz… nigdy bym ci tego nie powiedział na głos w ten sposób Wołodia… Nie potrafiłoby mi to przejść przez wargi. Choć gdzieś tam miałem cichą nadzieję, że się domyślasz, wiesz o tym sam z siebie.
Poczułem jak jedną rękę kładzie na moich plecach, drugą zsuwając na pośladek, chwilę potem zadał to niewinnie brzmiące pytanie
-Dobrze ci Alti?
Nie musiał pytać, cały płonąłem od podniecenia. Wiedział to doskonale. Po prostu pragnął to usłyszeć. Dostać to namacalne potwierdzenie. Zabrałem rękę z jego karku, na polik, pogłaskałem go po nim pieszczotliwie, w międzyczasie z moich ust wyrwał się jęk.
- Cóż… tak… - Zacząłem między oddechami, by dokończyć ciszej, przy jego uchu – Ale jestem pewien, że jesteś w stanie doprowadzić do stanu w którym nie będę mógł wykrzesać z siebie myśli.
W zasadzie byłem zaskoczony własnymi słowami i łatwością z jaką je wypowiedziałem, czułem się trochę jak nie ja, a jednocześnie zdawało mi się to nie przeszkadzać. W głowie czułem wyraźny spokój, lekkość mieszającą się z prostą chęcią, by doświadczyć więcej tego, co Balik mógł mi zaoferować.
-Jeżeli tylko powiesz, że chcesz… -Odparł z lekka zasapany
Znów wiedział, że tak, wolał jednak ponownie mnie dręczyć, pozwoliłem mu na to.
- Wykaż się – Zachęciłem go cicho, całując jego skroń. Nie przeszkadzało mi, że poczuje satysfakcje, nawet mnie to cieszyło. W natychmiastowej reakcji ścisnął mocniej mój pośladek, przyśpieszając nieco swoje ruchy. Wydarło to z moich ust kolejne mimowolne jęki. Oblizałem spierzchnięte wargi zarumieniony, patrząc mu w oczy.
Syren złapał mnie za włosy, lekko ale dobitnie
-Jesteś taki piękny...- Stwierdził, przysuwając mnie bliżej siebie.
Nigdy nie zwracałem uwagi na komplementy, przynajmniej nie na te traktujące o mojej urodzie, ale z jego ust brzmiały jak najsłodsze słowa. Czułem, że nie mówi tylko o mojej powierzchowności. Pogładziłem go po włosach rozczulony. Począłem ponownie całować jego wargi, delikatnie, nienachalnie. Składałem te drobne czułości niemal z namaszczeniem. Moje oczy się zaszkliły, jednakże nie z bólu czy niechęci, a czystej przyjemności i… radości? Na moich ustach pojawił się uśmiech, chyba do mnie nie pasował. Acz jednocześnie wydawał mi się zwyczajnie naturalny w tym momencie.
- Ja… naprawdę cię kocham Wołodia – Wyznałem, czując w sobie po prostu niewinną szczerość. Po tych słowach ponownie złączyłem nasze wargi, tym razem nieco brutalniej. Sam przyśpieszając tempo własnych ruchów. Pozwalając tym samym sobie, kierować się namiętnością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz