14 lutego 2018

Od Aerandira C.D: Chris

Podłączyłem się do komputera, by móc usunąć z niego wrednego wirusa. Dlaczego wrednego? Za każdym razem, gdy go usuwałem, on ciągle wracał. Dlaczego? Bo niestety mój durny kolega z pracy polubił oglądanie pornosów, które ściągały ze sobą cholerne wirusy, a ponieważ komputery były ze sobą połączone, przełaziły także i na mój. Byłem zmuszony tak mu przestroić system, że ma zablokowany cały internet. To było celowe, mała nauczka. Za parę dni naprawię mu to, chyba, że sam potrafi, ale on tu jest księgowym, nie programistą. Nie ważne.
Gdy komputer był czysty, wróciłem do pracy. Pracowałem nad nową stroną internetową, dzięki której można by szybciej szukać ofert pracy. Chodziło mi to, aby zamiast przeglądać wszystkie możliwe witryny, wejdą do jednej, która ma w sobie spis wszystkich możliwych ofert. Pracę przerwała wiadomość od starego kumpla Christophera Cox'a, który zapraszał mnie na mecz pokerowy. Wróciłem do pracy i dopiero po zakończeniu jej, zdecydowałem się wybrać na partyjkę. Jak to ja, przyszedłem o umówionej godzinie. Shaun przybył już wcześniej, a Carper jak zawsze się spóźnił.
Każdy tasował na widoku i rozdawał po pięć kart zgodnie ze wskazówkami zegara
Przegrywałem. I to porządnie. Karta za kartą, monety za monetami. W końcu wyjąłem z kieszeni całą zawartość sakiewki, jaką ze sobą zabrałem.
- Wszystko, albo nic - zażądałem. Rozległ się śmiech, a następnie stwierdzenia, że jestem albo zbyt pewny siebie, albo po prostu głupi. Zgodzili się. Gra była zacięta, każdy zachowywał kamienną twarz, jak to bywa w pokerze. W końcu jednak Shaun spasował i pokazał swoje karty. Chris podbił moją stawkę.
- Pokazujcie - zażądał Shaun. Carper położył na stół Full (trzy króle plus para waletów). Następnie zrobił to Chris ze zwycięskim uśmiechem na twarzy.
- Kareta - pokazał cztery walety. Patrzył nam perfidnie w twarz.
- Poker - położyłem na stół swoje karty, po czym zabrałem całą pulę. - Wygrałem - stwierdziłem widząc ich zdziwione twarze. Chris wkurzony mruknął coś w stylu, bym się poszedł pierdo*ić, a Carper zaczął się awanturować, że oszukiwałem. Kazał mi pokazać rękawy i zdjąć marynarkę, a następnie przegrzebał mi wszystkie kieszenie. Przeklinał nie dowierzając w to, co się stało, a Cox siedział naburmuszony i mierzył wszystkich zirytowanym spojrzeniem. Po chwili rozległ się po pokoju głośny śmiech Shaun'a.
- Nie umiecie po prostu przegrywać - zaśmiał im się w twarz, kiedy ja pakowałem monety do dwóch sakiewek.
- Zamknij się - dalej się śmiał. Gdy na stole nie było już monet i kart, chwilę porozmawialiśmy o życiu. A dokładniej to o tym, co się dzieje w Dolnym Kręgu, trochę pożartowaliśmy, opowiedzieli historię z życia wzięte, a następnie Carper i Shaun wrócili do siebie, ponieważ oboje szli na nocną zmianę. Z tego powodu, że ja miałem wolne do końca dnia, zostałem u Christophera. Odwróciłem się na krześle i spojrzałem na parapet. Podniosłem tyłek i podszedłem do rośliny o niebieskich płatkach. Dotknąłem ich.
- Skąd je masz? Są rzadkie - zapytałem słysząc jak Chris wchodzi do pokoju wyszedłszy z łazienki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz