24 lutego 2018

Amor: Canis & Waltteri


   Spojrzałem na zebrane tu i ówdzie istoty, humor przestał mi dopisywać. Stanąłem nieco za Canisem, trzymając jego rękaw.
   -Do kogo podejdziemy? –Zadałem pytanie, stwierdzając, że jednak nie chcę się z nimi zaprzyjaźniać. Ta dziewczyna, budziła we mnie z jakiegoś powodu największą niechęć. Instynkt kazał atakować, ale nie mogłem nikogo atakować od tak. Już nie.
   - Z widzenia kojarzę jedynie tamtego wilkołaka- mówiąc to, skinął głową w stronę podstarzałego mężczyzny - Ale nie sądzę, by miał ochotę nam pomóc - Przetarł twarz dłonią , by zaraz dodać- Ale dziwki zawsze dużo wiedzą –Uśmiechnął się.
   Zmarszczyłem brwi niezadowolony, nie chciałem, by do niej podchodził. Czy on niczego nie czuł? Coś z nią było, coś nie tak. I nie chodziło tu o fakt, że założyła sukienkę, gdy była zima. Brzydką sukienkę swoją drogą, w ogóle nie miała gustu. Chodziło o coś innego. Po prostu czułem, że jest zła. Zła istota.
   -Na pewno chcesz do niej podchodzić? –Dopytałem się, nie spuszczając z kobiety wzroku nawet na sekundę. Umysł kazał być czujny, a jak było mi smutno i czułem zagrożenie, to gdzieś było zagrożenie. Czaiło się. 
   - A co jest? To tylko kobieta. – Wzruszył ramionami- Dziwki mnie już chyba niczym nie zaskoczą – Zastanowił się chwilę - Ta dwójka demonów rozmawia chyba o ofierze Amora. Ale mam wrażenie, że to tylko plotki.
   -Ona… coś jest z nią nie tak, bardzo nie tak – Oznajmiłem, nie słuchając słów mężczyzny, byłem zbyt skupiony na tym, co mnie tak płoszy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz