12 lutego 2018

Od Sessereti C.D: Tetris

To będzie mój ulubiony dzień kiedykolwiek
Pomyślał do siebie Sessereti z dozą ironii wypełniając kolejny plik spóźnionych dokumentów. Po ostatnich kilkunastu minutach wściekłego pisania stwierdził, że szkoda się męczyć z tym bałaganem. Teraz opierając głowę na jednej ręce uzupełniał kolejne okna tekstu wolną dłonią, zdecydowanie zbyt zmęczony by wkładać w to więcej niż minimalne ilości swojej uwagi i energii. Co prawda czytał wszystko ale wyraźnie nie spieszyło mu się z uzupełnieniem całości. W końcu ciąg formularzy skończył i jego. Z myślą - Dokończę jutro - podniósł jedną z książek z półki na ścianie. Uśmiechnął się sam do siebie z satysfakcją. Nie każdy miał papierowe wydania czegokolwiek w tych czasach dlatego była pewna wartość w posiadaniu tych książek nawet jeżeli są to powojenne przedruki. Było coś fascynującego w samym koncepcie druku i przekazywaniu informacji w ten sposób niż przez cyfrowy ekran. Sesseretiego napawała w dziwny sposób nostalgia mimo, że nigdy nie miał prawa mieć kontaktu z ludźmi z tamtego czasu. Przepadli niczym popiół na wietrze.
Znowu robisz się sentymentalny - przeszło przez jego głowę. Faktycznie. Nie przepadał za ludźmi ani za wszystkimi podobnymi do nich ale wciąż ich osiągnięcia i to co pozostawili za sobą miało swoją wartość i cel. Wszy-
Muszę przestać się nad takimi rzeczami zastanawiać. Nie teraz przynajmniej.
Odłożył na półkę książkę której okładka wprowadziła go w zadumę. Nie było czasu filozofować o znaczeniu przeszłości dla przyszłości.


 Wielki wąż ruszył swoje cielsko głodny w stronę schodów. Trzeba było wybrać się na małą wyprawę do dolnego kręgu. Jedzenie przetworzonego mięsa było zbyt nudne dla kogoś takiego jak on. Ofiara musi stawiać opór inaczej cały posiłek był taki mdły i prosty. Poza miastem w jego rodzinnych stronach było oto łatwo ale tutaj? Wolał nie próbować wchodzić na farmy zwierząt na północy. Kiedy padła informacja, że mieszkańcy dolnych warstw społecznych miasta są traktowani - dosłownie - gorzej niż bydło Sessereti znalazł sobie swoje nowe ulubione zajęcie. Łapanie nieletnich i ich jedzenie. Nie stawiali tak dużego oporu jak zahartowani dorośli i nie byli tak ciężkim na żołądku posiłkiem. Specyficzny metabolizm pozwalał na nieczęste polowania ku szczęściu wielu w drugiej części miasta. Jedna drobniejsza osoba potrafiła starczyć raz na 3 do 6 tygodni.

 Ruszając w dół po schodach usłyszał nieznajomy kobiecy głos. Pewien naturalny instynkt trzymał go na baczności pilnując się kiedy usłyszy coś nowego. Już prawię wyzbył się tego kultywowanego w poprzednich społecznościach nawyku ale wciąż pozostawały jego ślady. Prawie jak blizny na świadomości tam gdzie znajdują się odruchy bezwarunkowe. 
- Hej - odezwał się wesoły, obcy głos do dziewczyny za ladą - Czy "Niebieska Łuna" wciąż rekrutuje?
Nadszedł moment, żeby wejść w dobrym stylu jak na władcę swojej domeny przystało. Powoli i majestatycznie ruszył w dół zza kurtyny pokazując się całej populacji baru. Dziewczyna momentalnie go zauważyła z wyraźną fascynacją. Nie lubił tego. Nie był członkiem cyrku by się nim fascynować. Nie. Oczekiwał, że będzie się go podziwiać. Nie zmieniając mimiki twarzy zbliżył się do androidki podnosząc się wyraźnie do góry by tak jak miał w zwyczaju górować nad swoim rozmówcą.
- Ojej! Cóż za kołnierz! Nigdy nie spotkałam takiego arlifa! Czy mogę wykonać skan w celu wzbogacenia mojej bazy danych ^.^?
Użycie słowa arlif było równie irytujące. Może i miał podobne cechy co inni arlifowie ale nigdy nie wrzuciłby siebie ani jego pod rasy do tego samego worka co chodzące wilki. Sama myśl była na swój sposób odrażająco. Miał ich w wyższym poważaniu, niż anioły, elfy czy im podobne ale wciąż. jego postać była perfekcją i wszystko co odchodziło od tego można było zadeklarować jedynie jako niedoskonałe.
- Tak więc nie wiele w życiu widziałaś... robocie.
- Ale lubię wszystko co nowe ^.^.
Ten dzień naprawdę nie mógł być lepszy. Najpierw papiery, potem nostalgiczne rozmyślanie nad sensem upadku cywilizacji. Teraz kiedy miał okazję wyjść zrobić coś co faktycznie sprawiało mu satysfakcje, musiał trafić na niezbyt sprytnego androida. Jedyne co go tutaj jeszcze trzymało to fakt, że nie zapadł jeszcze kompletny zmrok a może faktycznie się na coś przyda.
- Pytałaś o rekrutacje. W jakim celu? Jesteś zainteresowana pracą?
-O tak, owszem ^.^ I szukałam właściciela. Czy może- 
- Stoisz przed nim. Moje imię, Sessereti.
- Och, jak miło ^.^ Ja jestem DJ Tetris Heart. Może pan o mnie słyszał. Występuje w piątki w klubie :-) - przedstawiła się dziewczyna w między czasie wykonując dziwny gest ręką.
Jestem prawie pewien, że gdzieś o tym czytałem. Czy nie robiły tak czasem niektóre artystki z przedwojennej Dai-tōa-kyōeiken? Japończycy byli dziwni... Otrząsnął się wychodząc z zamyślenia na temat tego jak mimo wszystko dziwna była kultura niektórych narodów z Azji. Tetris mogła układać muzykę i na pogrzeb samego Króla tego miasta. Gust istot myślących tak podobnie do ludzi był poniżej jego godności.
- Nie obchodzi mnie, gdzie grasz, ile grasz i co mówią o tobie osoby z wypranymi mózgami. Jeżeli chcesz się tu załapać, muszę się osobiście przekonać o twoich umiejętnościach. Czy to jasne?
- W takim razie, proszę mi wyznaczyć termin przesłuchań!
- Tam jest miejsce dla DJ-a. Jak dla mnie, jeśli posiadasz jakieś umiejętności to możesz je zaprezentować nawet teraz.
 Tetris ruszyła do konsoli. Nie była może najwyższej jakości ale zdecydowanie nie był to pierwszy lepszy sprzęt kupiony po to, żeby ładnie wyglądał w barze. Widać, że osoba która go kupiła ma jakieś pojęcie na temat elektroniki i sprzętu muzycznego.
 Teraz kiedy Tetris była zajęta konsolą Sessereti miał okazję przyjrzeć się jej lepiej. Kombinezon na pewno wyglądał ciekawie. Wielki wąż lubił egzotykę jaką była kompletnie inna rasa a tutaj było jej pełno. Zdecydowanie wpływało to na jego opinię na jej temat. Headset wyglądał dziwnie i obco. Brak możliwości spojrzenia osobie prosto w oczy denerwowało go ale różnej maści emotikony które pojawiały się na wyświetlaczu w błazeński sposób poprawiały mu humor. Dziewczyna przemawiała do niego na swój własny sposób. To jak poruszała się tańcząc, muzyka cały czas włączona, zamyślona nad pojedynczymi dźwiękami. Była artystką a on miał szacunek do artystów. Z ciągu myślenia wyciągnęła go sama Tetris deklarując
- Potrzebuję kilkunastu minut na zsynchronizowanie się z konsolą. Już się do tego zabieram.
Wąż cierpliwie czekał. Teraz zmieniły się jego priorytety. Nie czuł już głodu ani potrzeby polowania. Teraz chciał usłyszeć prawdziwych artystów przy pracy. Teraz chciał zaspokoić swój głód sztuki.
Kiedy wreszcie skończyła i zasygnalizowała to wężowi ten wyprostował się ponownie. Niektóre osoby w barze obserwowały z ciekawością to co się działo. Zimnokrwisty z powagą na twarzy i w głosie odezwał się reszcie.
- Puść coś powolnego. Nie chcę, żebyś mi zniszczyła przypadkiem uszy czymś zbyt głośnym.
- Już się robi ^.^ - odpowiedziała dziewczyna z entuzjazmem zabierając się za granie
 W ruch poszedł spokojny, powolny kawałek. Wąż momentalnie się zainteresował lecąc muzyką. Podobało mu się. Trafiła w melancholijny humor jaki miał po zejściu z piętra. Przyjemnie było oglądać kogoś kto nie tylko wiedział co ma robić ale też to kochał. Sessereti był pochłonięty przez występ. Nie tylko, przez muzykę sama w sobie ale też obserwując ruchy Tetris poruszającej się w rytm muzyki. Czuł jak całość przechodzi przez niego, otula go na swój własny artystyczny sposób. Tak dawno nie słuchał dobrej muzyki. Odkąd wyruszył z rodzinnych stron, muzyka która by do niego trafiała była towarem luksusowym.
W końcu muzyka w końcu zwolniła i cichła aż w końcu zanikła kompletnie. Każdy w barze był pod wrażeniem, całości występu. Sessereti podparł głowę na uniesionym wysoko końcu swojego ogona z tak samo pasywnym wyrazem twarzy jak wcześniej. Jego mimika czy postawa nie zmieniła sie praktycznie wcale w trakcie. Skwitował całość prostymi słowami.
- Może być. Tam skąd pochodzę słyszałem lepsze, ale nie można mieć wszystkiego. Skoro piątki masz zajęte to proponuje soboty. O szczegóły umowy możemy pogadać u mnie na piętrze.
Wąż pokazał prawą lewą ręką w stronę schodów wracając do swojej górującej postawy którą obrał wcześniej.
- Zapraszam na górę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz