20 marca 2018

Amor: Canis & Waltteri


- Wy też go widzieliście? – zapytała kobieta, która handlowała zmutowanymi psami. Spoglądała wciąż niepewnie ku pubie, jakby chciała się upewnić, że nic tam nie pojawi się na nowo. Wyglądało na to, że i ona widziała w ciemności oraz zauważyła strzelca stojącego wcześniej na dachu.
- Tak – odpowiedział powoli wilkołak, a kobieta przeniosła na niego wzrok.
- Zasrany dupek. Jak tak dalej będzie odstraszał klientów to nic nie sprzedam. Ma on jakiś problem z handlem, czy co? – fuknęła zdenerwowana.
- Raczej ma problem z nie byciem dupkiem – westchnął Canis, obserwując w między czasie psiaki.
- Zamierzacie się nim zająć? – zapytała z nadzieją.
- Tak – kiwnął głową.
Wampir w tym czasie podszedł ostrożnie do wilkołaka, wciąż przy tym milcząc. Kobieta złożył ramiona na piersi. Zależało jej na pojmaniu Amora, bo jako pierwsza postanowiła szczerze pomóc Canisowi z Waltterim. A może jednak to co zamierzała im przekazać było tylko kłamstwem? Może jednak chciała ratować Amora. W końcu jako jedyna nie uciekała przed nim. Może się znali i nie czuła się zagrożona?

- Jest rudy – powiedziała. – Grzywka mu wpadała na oczy. O ile to nie jest peruka, to macie nieco łatwiejsze polowanie. Niewiele tu jest pomarańczowo-włosych.
- Jego krew ładnie pachnie – poskarżył się wampir, patrząc przy tym na martwego demona.
- Dziękujemy za wskazówkę. - Uśmiechnął się i obrócił do wampira. Kobieta w tym czasie wróciła do swoich pupilków. - I jest nafaszerowana prochami. Ja bym tego kijem nie ruszył. Przez szmatę nawet. Czy to pachnie jakoś charakterystycznie? Byłbyś w stanie rozpoznać, jakbyś się spotkał z takim zapachem?
- Tak, byłbym, ale, zapach nie jest zły, wydaje się kuszący. Wiesz, że ma się ochotę spróbować, jest słodkie. Wyjątkowo słodkie – oblizał wargi.
- Jak wypijesz z tego truchła, to pewno też się naćpasz – westchnął, a następnie skrzywił się zaciskając zęby - a nie jesteśmy tu by testować działanie Amora, prawda?
- To chodźmy do tego baru już – mruknął i go pociągnął.
Jak powiedzieli tak zrobili. Weszli następnie do baru i widać było, że ten już nie odczuwał negatywnego wpływu polowań Amora. Różne istoty siedziały przy stołach oraz przy barze i najzwyczajniej na świecie piły alkohol, rozmawiały czy generalnie się dobrze bawiły. Nie była to pusta sala, a tym samym nie było tak łatwo dostrzec kogoś spośród reszty tłumu. Trudnym również było rozróżnić specyficzny zapach pojedynczej osoby.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz