- Wy też go
widzieliście? – zapytała kobieta, która handlowała zmutowanymi psami.
Spoglądała wciąż niepewnie ku pubie, jakby chciała się upewnić, że nic tam nie
pojawi się na nowo. Wyglądało na to, że i ona widziała w ciemności oraz
zauważyła strzelca stojącego wcześniej na dachu.
- Tak – odpowiedział powoli wilkołak, a kobieta
przeniosła na niego wzrok.
- Zasrany dupek. Jak tak dalej będzie odstraszał
klientów to nic nie sprzedam. Ma on jakiś problem z handlem, czy co? – fuknęła
zdenerwowana.
- Raczej ma problem z nie byciem dupkiem –
westchnął Canis, obserwując w między czasie psiaki.
- Zamierzacie się nim zająć? – zapytała z
nadzieją.
- Tak – kiwnął głową.
Wampir w tym czasie podszedł ostrożnie do
wilkołaka, wciąż przy tym milcząc. Kobieta złożył ramiona na piersi. Zależało
jej na pojmaniu Amora, bo jako pierwsza postanowiła szczerze pomóc Canisowi z
Waltterim. A może jednak to co zamierzała im przekazać było tylko kłamstwem?
Może jednak chciała ratować Amora. W końcu jako jedyna nie uciekała przed nim.
Może się znali i nie czuła się zagrożona?
- Jest rudy – powiedziała. – Grzywka mu wpadała na
oczy. O ile to nie jest peruka, to macie nieco łatwiejsze polowanie. Niewiele
tu jest pomarańczowo-włosych.
- Jego krew ładnie pachnie – poskarżył się wampir,
patrząc przy tym na martwego demona.
- Dziękujemy za wskazówkę. - Uśmiechnął się i
obrócił do wampira. Kobieta w tym czasie wróciła do swoich pupilków. - I jest
nafaszerowana prochami. Ja bym tego kijem nie ruszył. Przez szmatę nawet. Czy
to pachnie jakoś charakterystycznie? Byłbyś w stanie rozpoznać, jakbyś się
spotkał z takim zapachem?
- Tak, byłbym, ale, zapach nie jest zły, wydaje
się kuszący. Wiesz, że ma się ochotę spróbować, jest słodkie. Wyjątkowo
słodkie – oblizał wargi.
- Jak wypijesz z tego truchła, to pewno też się
naćpasz – westchnął, a następnie skrzywił się zaciskając zęby - a nie jesteśmy
tu by testować działanie Amora, prawda?
- To chodźmy do tego baru już – mruknął i go
pociągnął.
Jak powiedzieli tak zrobili. Weszli następnie do
baru i widać było, że ten już nie odczuwał negatywnego wpływu polowań Amora.
Różne istoty siedziały przy stołach oraz przy barze i najzwyczajniej na świecie
piły alkohol, rozmawiały czy generalnie się dobrze bawiły. Nie była to pusta
sala, a tym samym nie było tak łatwo dostrzec kogoś spośród reszty tłumu.
Trudnym również było rozróżnić specyficzny zapach pojedynczej osoby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz