Woda przyjemnie chłodziła, nawilżała i odprężała moje wysuszone, wykończone ciało. Odwodnienie mogło skończyć się śmiercią ale lubiłam tą zabawę, tą adrenalinę. Chwila w której zaczynam zastanawiać się czy tym razem również się uda? Patrzyłam w oczy śmierci by na koniec udowodnić tej szmacie że tylko ja jestem panią swojego losu. I najlepszy moment w życiu kiedy zanurzałam się w basenie pozwalając by zmęczone od szpilek nogi zamieniły się w syreni ogon, zatrute codziennym, zanieczyszczonym powietrzem płuca przekształciły się w skrzela umożliwiając zaczerpnięcie pierwszego wdechu tlenu przefiltrowanego wodą. A każda nawet najmniejsza komórka wchłaniała życiodajną esencję. I jak tu być nieszczęśliwą? Kiedy po małej kąpieli wyglądam i czuje się lepiej niż po spa. Jestem długowieczną suką która nigdy nie będzie musiała martwić się zmarszczkami. Tak lubiłam swoje życie choć czasem w przypływie dziwnego nastroju zastanawiałam się jak to jest tam w górnym kręgu. Gdzie podobna woda jest czystsza, a powietrze nie śmierdzi stęchlizną. Niejednokrotnie słuchałam różnorodnych opowiastek osób które miały okazję tam być. Ile w tym prawdy? Lecz osobiście nie zamieniła bym swojego życia, zdecydowanie wole być ponad prawem i wszelkimi regułami niż płaszczyć się przed idiotami.
Otworzyłam oczy i wynurzyłam się podpływając do brzegu gdzie kucała moja współlokatorka. Czarny niesforny kosmyk wyplątał się jej z ciasnego warkocza i opadł na znudzoną twarz. W bladej, szczupłej dłoni trzymała biały ręcznik.
- Stercze tu już pół godziny - skomentowała lekko poirytowana
- Mogłaś wejść do wody - podsunęłam niewzruszona, posyłając jej niewinny uśmiech. Podciągnęłam się i usiadłam obok niej, zapatrzona w swój ogon przekształcający się w nogi.
- Miałam wejść do wody w której moczy się mięsożerna ryba - fuknęła, nigdy nie wiedziałam kiedy sobie drwi. Nie byłam najlepsza w odczytywaniu sarkazmów, a zwłaszcza jej. Wolałam jak wszyscy mówili prosto z mostu co im na sercu leży. Przecież ostatecznie i tak nie ma to większego sensu kiedy jest się tylko przekąską. Lecz nie ona, wampirzyca była.. właśnie czym właściwie była? Kochanką? Przecież byłyśmy ze sobą tylko raz. Przyjaciółką? Nigdy nie rozumiałam znaczenia tego słowa, ale jeżeli znaczy to że akceptujemy najbardziej denerwujące cechy charakteru drugiej osoby to tak byłyśmy przyjaciółkami. Bez ostrzeżenia rzuciła we mnie ręcznikiem który udało mi się złapać jeszcze w locie.
- Co zmusiło cię byś zeszła na dół? - spytałam przeszywając ją w wzrokiem. Jej obecność na dole intrygowała mnie nigdy tego nie robiła, a nie mogłam uwierzyć w fakt że przyszła by podać mi ręcznik. To miało jakieś drugie dno. Nie spuszczając z niej wzroku zaczęłam owijać się ręcznikiem uważnie wyczekując jakiejkolwiek reakcję z jej strony. Po dłuższej chwili ciemnowłosa wzruszyła ramionami i zapatrzyła się w wodę. - Jak chcesz - mruknęłam zawiedziona. Byłam przygotowana na świeże plotki, na coś co zmrozi krew w żyłach, a dostałam tylko wzruszenie ramion
Wiedząc że nie doczekam się niczego więcej podniosłam się z płytek i odkręciłam w stronę schodów prowadzących na górę. Wtem na ramieniu zdecydowanie za mocno zacisnęły się szczupłe, blade palce gwałtownie przyciągając do siebie. Ostrymi zębami muskała cienką skórę mojej szyi. Wampiry to dziwne stworzenia, podnieca je maleńka kropla krwi. Uśmiechnęłam się triumfalnie przygryzając wargę, aż poczułam metaliczny posmak. Dziewczyna mruknęła jak zadowolony kot odkręcając mnie do siebie przodem. Przywarła ustami do moim ust, ssąc przygryzioną dolną wargę. Czułam jak jej podniecenie rośnie z każdą kroplą. I jak to z wampirami bywa nawet nie mrugnęłam, a stałam przyciśnięta do ściany. Zapowiadała się naprawdę dobra noc, gdyby nie ten głupiec. Jakaś pieprzona hybryda miała czelność wejść bez zaproszenia i zakłócić spokój domownikom. Był przystojną dziwką krwi ale to nie zmienia faktu, że zepsuł moje plany.
- Wracasz rano? - dopytała wampirzyca robiąc dwa kroki w tył
Podniosłam pytająco brew, myślałam że to oczywiste. Bez słowa minęłam swoją współlokatorkę i ruszyłam w stronę schodów zatrzymując się tylko na chwilę przy jej gościu. Jego ciemne oczy zapłonęły z pożądania. Jaka szkoda że żywy nie wyjdzie z tego domu. Uśmiechnęłam się do siebie zostawiając ich na dole. Wolnym krokiem skierowałam się do własnego pokoju. Jak zwykle spóźniona włożyłam na siebie ubrania, zrobiłam makijaż i wyszłam z domu.
W powietrzu unosił się smród stęchlizny i rozkładających się zwłok. Naprawdę tak ciężko jest po sobie posprzątać? Nadchodzi lato trzeba zacząć przyzwyczajać się do takich zapachów. Dlatego właśnie nie lubiłam tej pory roku. Nie lubiłam również wiosny gdzie na drogach było pełno błota wymieszanego ze ściekami, które zostały wymyte przez rozpuszczający się śnieg. Szłam niszcząc jedne ze swoich ulubionych butów. Oj ktoś dziś mi za to zapłaci? Na samą myśl ścisnęło mnie w żołądku z głodu. Musiałam poszukać sobie coś do jedzenia, a tym czasem wyciągnęłam paczkę papierosów. Tytoń pomagał nie oszaleć z głodu, zaczęłam pstrykać zapalniczką, która nie mogła złapać iskry.
- Cholera - warknęłam wściekle
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz