(Opowiadanie zawiera scenę erotyczną dwóch przedstawicieli tej samej płci)
Czując na sobie blade palce wróżka, Balik przymrużył oczy w
cichym westchnieniu podniecenia. Dając sobie nawzajem przyjemność zachowywali
spokojne tempo, bez przesadnej porywczości, którą często cechowała się
namiętność zaznawana przez starszego mężczyznę. Pośpiech, brutalność i dalekie
od ideału walory cielesne. Cóż, nie było to coś na co dwustulatek narzekał. Nie
była to nawet kwestia codziennego przyzwyczajenia do niewysokich standardów.
Seks był jednak jedynie czynnością, pasją, hobby, to więc znaczyło, że w
większości przypadków był on płytkim emocjonalnie przeżyciem przyjemności.
Satysfakcja, taniec ciał i posiłek, ot, jebanie bez przekazu. Syciło jedynie
ekshibicjonistyczne zapędy jego narcyzmu. W postrzeganiu Contaminabita wydawał
się być jednak zupełnie odmienny. Piedestał, na którym chemik ustawił swoją
cielesność pozostawał przez długi czas poza zasięgiem nimfomana. Nie tyle co
był niezrozumiały, ale przez swoje ubytki w empatii Baliqlari nie miał szans w
pełni poczuć tego, o co drugiemu chodziło. Lata opierania się prostej
przyjemności, którą mógł mu dać wydawały się bezsensowne. W tym momencie to
nawet nie ów długi czas oczekiwania na tą chwilę czynił ją tak niezwykłą.
Wzmocnił uścisk na członku kochanka, doczekując się błyskawicznej odpowiedzi
jego ciała. Białogłowy zacisnął nieco
zęby i drgnąwszy, zaczął pieścić górującego mężczyznę. Wołodia po prostu
wyczuwał różnicę. Inna energia towarzyszyła ich połączeniu. Nie tylko Altinay
czuł się zupełnie obnażony. Syren z delikatnością podchodził do każdego ruchu.
Bez osłony teatralnej kokieterii, reagował na drobne zmiany. Wygiął trochę
plecy, uwidaczniając przez to żebra. Pomrukiwał z zadowolenia, kiedy wróżek
wolną dłonią przejechał po jego idealnym ciele. Nastolatek oddychał nieco
ciężej, jednak nadal pozostawał dość cicho. Zapragnąwszy usłyszeć ekstazę
młodszego, szatyn zbliżył swoje biodra do drobniejszego ciała rozoranego
bliznami. Jednocześnie pochylił się ponownie złączając ich usta w pocałunku.
Teraz mogli być tylko coraz bliżej. W klatce piersiowej zaczął wyczuwać
zauważalne przyspieszenie. Miał wrażenie jakby dało się je bez problemu
usłyszeć. Został pogłaskany po poliku, a pocałunek wróżek odwzajemnił ze
słodkim zaangażowaniem. Wadim kontynuował więc obejmowanie pełnych warg
Altinaya swoimi sinymi ustami.
- Mój idiota – mruknął cicho białogłowy, z uśmieszkiem
odrywając się od niego. Nie było w tym chłodnego cynizmu zgryźliwości,
cechującej codzienne docinki chemika. Żadnych odniesień do nieszczerości czy co
najmniej rozwiązłego trybu życia dilera. Zwykłe, czułe i delikatne
uszczypliwości, na które Wołodia odpowiedział jedynie delikatnym uśmiechem i
przyspieszeniem ruchów nadgarstka. Mimo tego, iż byli w trakcie aktu seksualnego,
było w nim coś jeszcze z niewinności, nie wynikającej jedynie z braku
doświadczenia jednej ze stron. Właśnie w reakcji na działanie dwustulatka, złotooki
zaciśnął chwilowo zęby, starając się najprawdopodobniej nie wydać z siebie
dźwięku.
- Wołodia... zwolnij... bo... – zaczął swoją wypowiedź Alt, lecz urywał
lekko zawstydzony. Marszczył przy tym swoje gęste brwi, próbując chyba skupić
rozmyte chwilą rozkoszy myśli. Zgodnie z jego prośbą Wadim, pomimo nieznacznej
niechęci, minimalnie zmniejszył tempo. Jego słodka skrępowana odpowiedzią
swojego młodego ciała ćma.
- Daj mi się usłyszeć Altinay – poprosił syren. Nie chciał
by piegus powstrzymywał się przed czymkolwiek, czy miałyby być to głośne jęki
przyjemności czy miej romantycznie brzmiąca przedwczesna ejakulacja. Jego
komfort fizyczny i psychiczny był teraz ważny i Wołodia pragną, by przyszedł do
niższego z tak naturalnym spokojem jak do niego samego. Młodszy wciąż miał zmarszczone
brwi. Drżał lekko oraz oddychał ciężko.
Taki drobny, taki… piękny. Balikowi kudłatą głowę przeszyła myśl, iż przestaje
kontrolować swój zachwyt, kiedy został złapany za nadgarstek.
-Balik... Ja serio
zaraz – nastolatek odwrócił już wzrok, nie wiedząc najwyraźniej jak reagować na
słowa swojego kochanka. Chcąc go uspokoić, mężczyzna ujął szczupłą twarz wróżka
w dłoń i delikatnie skierował ją z powrotem w swoją stronę. Próbując łapać
kontakt wzrokowy, szepnął „spokojnie”, po czym sprawnymi palcami i wyzerowaniem
dystansu między ich członkami ostatecznie sprowokował szczytowanie Altinaya.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz